Jest! Przybyła! Dotarła moja nowa Mimi! Wreszcie! Tak długo czekałam! Zwie się ona Mimi Likes Shopping, w skrócie zakupowiczka. Dotarła już w zeszły poniedziałek i byłabym napisała o niej wcześniej, ale jak to powtarzam Młodej i Młodszej: najpierw obowiązki, później zabawa, a obowiązków sporo.
Mimi przybyła w wytarmoszonym kartonie, nawiasem mówiąc ogromnym! Pudło zgniecione z winy sprzedającego, ale na szczęście lalka nie ucierpiała. Pudło oczywiście zachowałam, wszak zawiera cenne informacje, których ja co prawda rozszyfrować nie potrafię, ale uczyłam się onegdaj japońskiego, może kiedyś przyjdzie kolej na koreański. Jestem pewna, że gdzieś pośród koreańskich znaczków ukryła się data produkcji lalki, ale ja się jej nie doszukałam. Wiem jednak, że zakupowiczka była już dostępna na rynku w 2016, sprawdziłam po datach filmików na youtube. Ponadto, na plecach lalki wybite jest tajemnicze 12Mimi World, czyżby to data? Zakupowiczka jest jednym z tych starszych wypustów, więc rok 2012 wydaje się być prawdopodobny.
W pudle znalazłam niespodziankę – mini katalog! Dziwną fascynacją darzę lalkowe katalogi oraz szczotki, a jej podstaw należy doszukiwać się w dzieciństwie. W czasach gdy w telewizji nawet reklam jako takich nie było, a co dopiero mówić o Internecie, taki katalog był jedynym źródłem informacji o pozostałych istniejących lalkach. To była taka jakby kolorowa lista życzeń, taka ze zdjęciami. Taki katalog był najwspanialszą lekturą, do której wracało się często. Katalog Mimi prezentuje nieco starsze wydania, a większość z nich bardzo mi się podoba, szczególnie Mimi z namiotem (Joyful Camping). Na uwagę zasługuje Mimi z opalenizną, jest unikatowa. Nie znam żadnej innej Mimi z takim kolorem „skóry”, Mimi jest zawsze bardzo blada i jest to reguła u tych lalek. Z makulatury mamy jeszcze kartonową torebkę na zakupy.
Sama lalka jest prześliczna. Ma dokładnie taki sam malunek twarzy jak moja baristka, a więc ma zwyczajowo brązowe oczy i zero makijażu, ale cała różnica tkwi w uczesaniu. Zakupowiczka ma włosy długie za pas, zaczesane na bok, a baristka ma uczesanie znacznie krótsze oraz grzywkę, przez co wygląda bardziej uroczo. Brak grzywki dodaje zakupowiczce elegancji, wygląda poważniej. Tu muszę wspomnieć o niedoskonałościach w rootowaniu. Niestety Mimi ma prześwity. Da się je jakoś zamaskować zgrabnym ułożeniem włosów i opaską, ale gdy się odsłoni pukle, to widać, że przestrzenie między wszytym włosiem są duże. Lepiej nie ingerować w fabryczne ustawienia, bo ewentualne próby zmiany w fryzurze będą stanowiły wyzwanie. Zdziwiona tym faktem postanowiłam sprawdzić jak się sprawy mają u baristki, której niesforne loki nieco zamaskowały braki, które jednak są. Jest lepiej niż u zakupowiczki i to o wiele, więc może sprawy owłosienia Mimi mają się ku lepszemu. Miejmy nadzieję, bo już zamówiłam trzecią Mimi i to głównie dla jej włosów.
Zakupowiczka posiada ciałko winylowe, co u wcześniejszych wydań jest standardem. Ciałka typu pivot zauważyłam u lalek, które pojawiły się na rynku w przeciągu ostatnich 2-3 lat. Każdy typ ciałka ma swoje wady i zalety. Ciałko winylowe wydaje się być solidniejsze, jest cięższe, przez co ma się wrażenie, że jest ono lepszej jakości. Może to takie moje subiektywne poczucie, może porównuję Mimi do Barbie z lat 80/90-tych. Tak czy inaczej, wizualnie bardziej podoba mi się ciałko winylowe. Nie można powiedzieć, że nie ma ono artykulacji, ale ma jej niewiele. Ręce i nogi poruszają się jedynie w przód i tył, a zginają się podobnie jak u Licci. Przy czym muszę wspomnieć, że o ile winylowa nóżka Mimi zgięta w kolanie jeszcze ujdzie, to już łokieć lepiej chować. Widać drut! Winylowe ciałko jest więc idealne do postawienia w witrynce, bo lalka bardzo ładnie prezentuje się bez widocznych stawów.
Ciałko pivot natomiast jest oczywiście znacznie bardziej ustawne. Nie jest to M2M, ale można się lalką pobawić, a dzięki artykułowanym kostkom Mimi może nosić obuwie zarówno płaskie jak i na obcasie. Ponadto, ciałko pivot ma bardzo ładne dłonie, również ruchome, za to kolana i łokcie… powiem tyle, że mojej baristce najładniej jest w sweterkach i pończoszkach. Dobrym rozwiązaniem będą też zakolanówki, których już wypatruję na Aliexpress. Nie wiem też czy to złudzenie optyczne, ale ciałko pivot wydaje się być nieco chudsze ogółem, choć ma szersze bioderka. Podsumowując: zakupowiczka do witryny, baristka do zabawy!
Jednak nie powiem, bo zakupowiczką też można się bawić, a bawić, a nawet inaczej się nie da. Spójrzcie tylko na te ciuchy! No dobra, muszę być szczera w tym miejscu. Przy okazji mojej baristki wspominałam, że Mimi nie była miłością od pierwszego wrażenia. Jej zdjęcie pojawiło się przypadkiem gdy wyszukiwałam pewnej konkretnej Licci. Zobaczyłam zgięty łokieć, zobaczyłam brzydką kieckę księżniczki, całą w brokacie, nawet śliczna buzia nie pomogła. Nie pokochałam Mimi, ale ona nie odpuszczała tylko notorycznie wyskakiwała na wyświetlaczu ilekroć googlałam Liccę, aż nagle … Ona! Mimi Likes Shopping! Ale to nie lalka zwróciła moją uwagę i powstrzymała kciuk od machinalnego przewinięcia zdjęcia tylko te ciuchy! Tak dużo ciuchów! Takie ładnie! A lalka? Cudowna! Co tam łokieć, będzie mieć permanentnie wyprostowane ręce, ale chcę, oj chcę tą lalkę mieć. Baristkę kupiłam pierwszą, bo wiadomo … kawa. No i ekspres, ale zaraz w kolejce ustawiła się zakupowiczka wraz ze swoimi ciuchami.
Mimi posiada łącznie cztery pełne stylizacje, przyjrzyjmy się im więc po kolei. Stylówa numer 1 to prosta, acz wdzięczna biała sukienka z różową kokardką w pasie. Podszewka szeleści, a ja nie lubię gdy ciuchy wydają jakieś głośniejsze dźwięki, to nigdy nie jest dobry znak. Jednak na podszewce jest tiul u dołu, a u góry koronka, więc uznaję, że jest nie najgorzej. Do sukienki dobrano jeansową kurteczkę i jest to prawdziwy jeans, a nie jakaś tam szmatka z nadrukiem. Kurtka jest dobrze i szczegółowo odszyta. Jestem pod wrażeniem! Strój mnie urzekł, pomimo hałaśliwej podszewki, bo sama tak się ubieram, posiadam bardzo podobną sukienkę i kurteczkę i bardzo lubię nosić je razem. Do kompletu jest opaska, bo Mimi prawie zawsze musi mieć coś uroczego na włosach.
Stylówa numer 2 to prześliczna kwiecista sukienka, jak mniemam uszyta z bawełny, a nawet jeśli jest to tworzywo sztuczne, to bardzo miłe w dotyku i bardzo sprawnie podszywające się pod bawełnę. Sukienka wykończona jest również czymś co przypomina jeans, również obecnym na kołnierzyku. Mamy tu również koroneczki, kokardki, perełki, tiul, o matulu! Ta sukienka podoba mi się z całego tego dobrodziejstwa najbardziej. Jest po prostu urocza. Od razu przebrałam w nią moją nową Mimi i tak już przez pewien czas zostanie.
Nie na długo oczywiście, bo stylówa numer 3 też jest super. Jest to spódniczka, taka jeansowa miniówa, ale z polotem. Nie dość, że kolor i faktura materiału inna jest niż w przypadku kurteczki, to jeszcze wykończono ją u góry koroneczką, a u dołu wycięto zgrabną falę. Do spódniczki dobrano top w biało- czarne paseczki, ale i tu wkradła się koronka. Sweterek jest po prostu rozczulający – różowy, trochę się trudno układa bo częściowo podszyty jest jakąś taką siateczką, ale ten filcowy kotek (naszyty, a nie nadrukowany) jest naprawdę słodki.
Stylówę numer 4 prezentuje baristka, bo na nią łatwiej jest wcisnąć spodnie ¾. I tu nie brak detali w postaci koralika imitującego guzik, oraz podwiniętych i obszytych koronką nogawek. Mimi po prostu kocha koronki. Top ma nieco przestarzały krój. Pamiętam jak sama taki nosiłam jakieś dobre 8 lat temu w mojej pierwszej ciąży, bo był to jedyny mój top nie-dla-ciężarnych, który był w stanie pomieścić brzuszek. Top jest wykończony … no zgadliście, koronką! W zestawie jest też filcowy kapelusz. Pasuje idealnie.
Akcesoria plastikowe to dwie torebki, które nie dość, że mają różne odlewy, to jeszcze się otwierają! Nic tam się raczej nie włoży, ale chodzi o sam fakt. Torebki jak torebki, ale te buty są przecudne! Podoba mi się kolor, podoba mi się fason i zapięcie na kostce też mi się podoba. To jedne z najpiękniejszych lalkowych butów jakie posiadam! Cudne są. Ufff długi ten wpis, ale już zbliżamy się do końca. Muszę jednak wspomnieć o tym, ze lalka posiada stojak! Niby nic niezwykłego, ale ona nie jest lalką kolekcjonerską, to zwyczajna playline, a jednak stojak ma. Jest to zawsze bardzo mile widziany dodatek prawda? Stojak ma nietypową budowę, i bardzo podobną, jeśli nie identyczną jak stojaki Licci. Jak na taki niepozorny kawałek plastiku, jest dość stabilny.
Kompletnie zwariowałam na punkcie Mimi, bo kolejna jest już zamówiona, a następne trzy na liście życzeń – tak, miałam w tym roku kupować mniej lalek i to, że kupuję lalki z ciuchami zamiast samych ciuchów nic nie zmienia, ale wiecie jakie są te kolekcjonerskie namiętności. Azjatki ostatnio zdominowały moją listę życzeń, bo przecież jest jeszcze Licca-chan. Nawiasem mówiąc, jedna bardzo wymarzona, upragniona Licca-chan przybyła godzinę temu!!! Wiosenne wypusty Licci sprawiają, że dostaję zawrotu głowy! Tyle jest wspaniałych lutowych i marcowych zapowiedzi od Takary: lalki, ciuchy, cudowny playset… już wiem jak się czują kolekcjonerzy Rainbow High, którzy zarzucani wciąż nowościami i to w morderczym tempie nie są w stanie nadążyć. No i pozostaje pytanie: gdzie ja to wszystko pomieszczę… będę się o to martwić później! Pozdrawiam Was cieplutko.
Hahah, te lalkowe plany typu wishlista etc. to chyba jedne z najprzyjemniejszych aspektów całego hobby... Niby tylko planowanie - a ileż radości dostarcza ;)
OdpowiedzUsuńZ prześwitami czy nie - włosy Mimi zrobiły na mnie największe wrażenie, wygląda w nich niesamowicie <3 Dbałość o detale w ciuszkach - też jest niesamowita, ale w końcu to Azjaci, oni zawsze trzymają fason ;) A propos fasonu - mnie najbardziej Mimi urzekła w zestawie z jeansową kurteczką, zaraz potem - w stylówie nr 3 (ten naszyty kotek jest bezcenny ;) Torebki & buty - wymiatają!
Whoa, czyli już niedługo obejrzymy nową Liccę- chan? Gratuluję nowych azjatyckich piękności!/Wiktoria
Ta fryzura rzeczywiście jej pasuje ;) Ciuchy są super i tyle ich jest, że można 3 lalki ubrać. Jejku tak się cieszę, że ją mam, nie wierzę po prostu 😍
UsuńTak, tak nowa Licca już niebawem!
Gratuluję!! Jest prześliczna, nie dziwię się, że tak na nią czekałaś, a do tego jeszcze te ciuszki! Aach, jakie urocze z tymi wszystkimi słodziutkimi dodatkami i detaliczkami! Kotek po prostu rządzi! I czy ja dobrze widzę w katalogu, że Mimi ma także swojego absztyfikanta? Planujesz zakup, jak już je obkupisz we wszelkie inne akcesoria ;)?
OdpowiedzUsuńNową Liccę także baaaardzo chętnie zobaczę! Azjatycka ofensywa na Twoim blogu trwa w najlepsze!
Haha absztyfikant! Ty to masz teksty pierwszorzędne! A jest absztyfikant, jest. Nazywa się Jun, dostępny w 2 wariantach i nawet w jednym ma dodatkowe ciuchy. Fajny jegomość, taki mangowaty, więc mi się podoba. Mam nadzieję, że dołączy do kolekcji.
UsuńMangowym chłopom zawsze mówimy zdecydowane tak :D! Będę trzymać kciuki ^^!
UsuńPodpisuję się pod tym stwierdzeniem obiema rękami i stopami! :)
UsuńWidzę, że te azjatyckie ślicznotki wciągnęły cię na całego. :) Ale skoro tyle ładnych ciuszków i akcesoriów, to trudno się dziwić. Włosy zawsze można dorootować. Sweterek z kotkiem i tiulowa sukienka spodobały mi się najbardziej. A niemal identyczny stojak miałam od Diany.
OdpowiedzUsuńOj to prawda, bardzo mnie wciągnęły Aniu! Wprost nie mogę się im oprzeć, a że Mimi jest pięknie dosłownie we wszystkim co na nią założę, to po prostu nie mogę przestać jej fotografować, a ona wdzięcznie pozuje. Licca-chan natomiast jest po prostu słodka! Podoba mi się każdy jej egzemplarz. A do tego, w zeszłym roku Takara wypuściła na rynek serię #Licca. To są lalki o tym samym odlewie twarzy, ale na wyższym ciałku. Ciałko trochę jak model muse - jedna nóżka zgięta, nogi bez artykulacji, typowa modelka. Lalki piękne, stroje dodatkowe pomysłowe z rewelacyjnymi akcesoriami! Niestety jeszcze droższe od tych mniejszych winylowych.
UsuńA Barbie? O rety, ostatnio natrafiam na tak przecudowne lalki, że przydałoby mi się potroić miesięczny budżet! Nadal czekam na blondynę Rewind. Aaaaa!
Zaintrygowałaś mnie z tym stojakiem.
nic a nic się nie dziwię - wdzięku
OdpowiedzUsuńmają za setki innych barbioszek,
choć i mnie ta zginalność przeraża...
Haha, tak, trzeba przywyknąć do tych drutów :) mnie zajęło to jakiś rok.
Usuń