Co się dzieje z tym czasem? Kurczy się niczym pranie wstawione na zbyt wysoką temperaturę! A może to nie problem wiecznego braku czasu, tylko energii? Niejednokrotnie łapię się na tym, że mam chęć ustawić scenerię, a pośród niej jedną z moich lalek i napstrykać jakieś 200 zdjęć, ale gdy pomyślę, że ledwo się z tym majdanem rozstawię, dostanę nagle pilne wezwanie i ten rozgardiasz tak będę musiała zostawić, ogarnia mnie niemoc. Cóż jednak zrobić, czasem trzeba rzucić wszystko i ratować rozprutego króliczka, znaleźć ulubionego Chase’a z Psiego Patrolu, który zaginął w akcji lub po prostu być tak na wszelki wypadek. To są sprawy o wyższym priorytecie, a ja z radością wypełniam wszystkie te niecierpiące zwłoki misje, a później już po prostu albo energia się wyczerpuje, albo nie ma dobrego światła i tak wpisy się po prostu nie piszą. Na szczęście mam kilka folderów z bardzo surowymi zdjęciami, które narobiłam latem, gdy dobre światło nie kończyło się tak szybko.
Krótko nakreślę sytuację: otóż Licca-chan dostała zaproszenie na urodziny Himari. Stroi się więc. Licca posiada przepiękne stroje! Są kolorowe i obfitujące w detale, a przy tym tak słodkie, że mogą powodować próchnicę. Jedyny problem jest taki, że są daleko, a co za tym idzie, trochę kosztują. To wręcz niesamowite, że w obecnych czasach jestem w stanie wydać więcej kasy na ciuchy dla lalek niż dla samej siebie. Ba! Za własnymi ciuchami już wcale nie chce mi się biegać i nie mogę się nadziwić, że kiedyś znajdowałam przyjemność w kupowaniu ubrań i torebek. Dziś, gdy sobie pomyślę o wejściu w ten tłum ludzi i staniu w kolejce do przymierzalni odczuwam wręcz psychiczny dyskomfort. Jakże wygodnie mi w moich dresach, które zrobiły się jeszcze bardziej wygodne od kiedy odzyskałam moje dawne kształty sprzed Młodego. Nie, zdecydowanie wolę wydawać kasę na lalki i ciuchy dla nich. Niemniej jednak, postanowiłam pewnego ciepłego, letniego dobrać się do pękającego w szwach pudełka z ubraniami dla Barbie należącego do Młodej i poeksperymentować z opcjami, które są w zasięgu ręki, których nie muszę sprowadzać prosto z Japonii.
Licca jest mniej więcej wzrostu współczesnej Stacie. Przy czym Mattel dla Stacie nie przewidział żadnych strojów dodatkowych. Dlaczego?! Przecież za starych, dobrych lat 90-tych Stacie miała ogromną garderobę! Cóż, trzeba sobie radzić z tym co się ma pod ręką. Zabrałam Stacie jej jedyny strój – rozmiarowo pasuje na Liccę, lecz stylistycznie absolutnie nie. Ubrania współczesnej Skipper mogłyby na nią pasować gdyby tylko top był topem, zamiast … częścią rompera! Skipper jest mniej więcej rozmiaru Barbie Petite, której ubrania też od biedy pasują na Liccę, taki oversize, ale znośny. Znalazłam jeszcze jedną uroczą sukieneczkę niewiadomego pochodzenia. Nosił ją jakiś klon, który już się zdążył rozpaść na części i wylądować w koszu, a ta sukieneczka jest jedyną pozostałością po nim. W połączeniu z jednym z topów Stacie prezentuje się nawet ładnie. Można więc kombinować. Tak bym mogła mierzyć Licce ciuchy, bo w zanadrzu miałam jeszcze strój wielkookiej Skipper, Stacie z lat 90-tych, a także 4 stroje Shibajuku girls, ale wezwano mnie na misję.
Choć z ubrań szytych przez Mattel’a czy to współczesnego, czy dawnego można coś dla Licci dobrać, to jednak nie ulega wątpliwości, że jej własne stroje są dla niej najlepsze. Nigdy nie planowałam posiadać dużej kolekcji lalek Licca, za to chciałam by te kilka, które miały stanąć w mojej witrynce posiadało dodatkowe stroje. Tak więc moja druga Licca przybyła z Japonii już z dodatkową sukieneczką, która świetnie do niej pasuje bo jest w stylu Yumekawa. Fashion nazywa się Yumeiro Yumekawa Sweets Dress Set i został wydany w kwietniu 2020 w ramach serii Yumeiro Licca-chan (Dream Color). Strój posiada śliczne opakowanie, grafiką skoordynowane z serią Dream Color. Takara wydała kilka takich uroczych fasionów, już o nich pisałam przy okazji Himari o tutaj.
To co uwielbiam w strojach Takary to różnorodność materiałów i detaliczność jakimi się te ubrania cechują. Mamy tu plisowaną górę obszytą koronką, dół zaś jest dwuwarstwowy – na wzorzysty materiał naszyto jeszcze warstwę tiulu, a następnie obrębiono falbanką. Są kokardki, perełki, kwiatuszki, wszystko czego dusza zapragnie. Nie brakuje też dodatków, bo w zestawie znalazły się urocze skarpetki obszyte koroneczką, buty i torebka w kształcie cukierka. Torebka nie jest funkcjonalna, ale jest urocza. Co się tyczy butów, to Takara ma dość ograniczony wachlarz odlewów tychże, natomiast wydaje je w różnych kolorach i co najważniejsze, firma nie szczędzi butów, dorzuca je do prawie wszystkich współczesnych fashionów.
Obiecywałam sobie więcej tych uroczych kiecuszek, niestety na kilka miesięcy zarzuciłam powiększanie mojej kolekcji Licci, co było następstwem czerwcowych zmian odnośnie opłat celnych. Teraz jednak Licca coraz częściej o sobie przypomina, podobnie jak Mimi, moja druga Mimi jest już w drodze. Chyba nie potrafię już dłużej opierać się tym uroczym laleczkom, szczególnie, że lutowe zapowiedzi Takary są fantastyczne. Dla już wcześniej wydanej Sumikkogurashi Licci (która bardzo, ale to bardzo mi się podoba) powstał strój dodatkowy, a także tematyczna kawiarenka. Mam absolutnego bzika na punkcie lalkowych kawiarenek i tak żałuję, że ominęła mnie kawiarnia Hello Kitty dedykowana dla Licci.
Licca-chan Welcome to Sumikkogurashi Cafe |
źródło: https://www.1999.co.jp/eng/10828246
Licca-chan Welcome to Sumikkogurashi Cafe Dress Set
źródło:https://www.1999.co.jp/eng/10828220
Na koniec jeszcze kilka ujęć z wcześniej wspomnianego majdanu. Czasem się dziwię moim dzieciom, że robią taki ogromny bałagan gdy się bawią, że nie można przejść swobodnie przez pokój, ale widząc co ja sama uczyniłam przez pół godziny fotografowania lalek nie ma się co dziwić dzieciom.
Co za dbałość o detale~! Prawdziwe śliczności - najbardziej wpadły mi w oko: torebka w kształcie cukierka i skarpetki, jakie to pomysłowe i urocze :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że mnie też o wiele większą przyjemność sprawia zakup ciuszków dla lalek, niż dla mnie samej. Tak oto punkt widzenia zależy od punktu (w danym hobby) siedzenia ;)
Co do przesyłek z zagranicy.. dziś łupnęli mi po raz drugi opłatę VAT przy odbieraniu przesyłki z bardzo leciwym Kenem, który telepał się do Polski z USA przez ponad 2 miesiące. VAT zapłaciłam dokonując zakupu przez ebay, i teraz musiałam zapłacić po raz drugi - przy odbiorze, hmm... Raczej nieprędko zrobię znowu zakupy na ebayu ;))) Choć znowu byłam już takiego zakupu blisko, jednak kilka dni temu wymarzoną lalkę udało mi się zdybać na Allegro, gdzie nie widziałam jej w tym wydaniu jeszcze nigdy. Ta Giselle (z Enchanted) śniła mi się po nocach, ma coś tak urzekająco nietypowego w rysach twarzy, że musiałam ją zdobyć: https://www.disneyshopcollection.com/en/enchanted-/2657-doll-giselle-disney-mattel-it-was-once-enchanted-bride.html
Już się nie mogę doczekać fotek Twojej drugiej Mimi, kiedy dziewczyna do Ciebie dotrze :)/Wiktoria
Że się tak wtrącę, kilka dni temu sprzedałam na Allegro Giselle, ale hybrydę. To nie ode mnie? :)
UsuńTe opowieści o podwójnym vacie są niepokojące i irytujące. Już się boję jak to będzie z moją Mimi. Jak już dotrze, napewno zabłyśnie na blogu.
UsuńGiselle niesamowita, piękna i eteryczna. Nie dziwię się, że tak Tobą zawładnęła.
Lunarh, tak, moja Giselle pochodzi właśnie od Ciebie :) Kupiłam ją poprzez konto mojej Mamy, Haliny :) Już się nie mogę doczekać, aż zmacam to cudo, ahh~!
UsuńLunarh, tak, moja Giselle pochodzi właśnie od Ciebie :) Kupiłam ją poprzez konto na Allegro, należące do mojej Mamy, Haliny :) Już się nie mogę doczekać, aż zmacam to cudo, ahh~!
UsuńCoffee, z tym VAT-em różnie bywa, np. jakiś czas temu dotarła do mnie przesyłka z Anglii i wszystko było OK (zakup także przez ebay) - obyło się bez podwójnego płącenia VAT-u. Ale z paczką z USA już mi się nie udało - musiałam po raz drugi zapłacić prawie 150 zł VAT. Cóż począć - VATowski ryzyk-fizyk ;))))
UsuńAle fajnie! :D Giselle niedługo będzie na miejscu! Można gdzieś obejrzeć Twoje lalki?
UsuńLunarh, niestety, nie prowadzę ani bloga, ani nie mam konta na flickrze itd... Jestem na to zbyt mało systematyczna ;))) Ale już zacieram rączki, którymi niezadługo zmacam Giselle <3 Na razie chyba zostanie na tym hybrydowym ciele, ale w pogotowiu mam juz białe jak śnieg ciało typu Shani, powinno pasować jak ulał. To hybrydowe - z tego, co widziałam na fotkach - też prezentuje się bardzo przyjemnie dla oka. Ano zobaczymy, co i jak z ewentualną zamianą ciała jak tylko panna zawita u mego progu ;)
Usuń@Wiktoria jak ja lubię kiedy lalka przechodzi od jednego kolekcjonera do drugiego i ma zapewniony dobry byt i kochający dom :)
Usuń@Lunarh, próbuję namówić Wiktorię, żeby założyła flickr'a bo sama bym chętnie pooglądała jej lalki. Z tego co pisze, byłoby na co popatrzeć :)
Oj tak, ja bardzo lubię także lalki, które mają swoją historię i zdążyły już "zwiedzić" trochę tego ludzkiego świata ;) Na pewno miałyby o czym opowiadać, gdyby mogły mówić ;)
UsuńHahah, może kiedyś się skuszę na założenie konta na flickrze czy gdzie indziej... Całkiem to niewykluczone ;)/Wiktoria
Koniecznie! Ja wcale nie jestem systematyczna ani na blogu, ani na flick :)
UsuńOOO, jakie to wszystko jest urocze <3 Od dawna mażę o swojej pierwszej Licce, ale jakoś zawsze co innego stanie mi w poprzek, kiedy chcę dokonać zakupu. No i generalnie boję się wprowadzać nowy format do kolekcji. Mam tych wszystkich lalek za dużo!!! Ekhem, to znaczy... ZA MAŁO!!!! :(
OdpowiedzUsuńMarzę [i cała reputacja legła w gruzach]
UsuńOj od jednego byczka Twoja reputacja nie legnie w gruzach, nie martw się! Mnie się czasem też przytrafiają, a i często gdy mam wątpliwość, wybieram bezpieczniejsze słowo :)
UsuńNatomiast wiem co masz na myśli jeśli chodzi o wprowadzaniu do kolekcji nowego rodzaju lalki, bo one wciągają i nim się człowiek obejrzy, już ma ich 5! Ja tak mam z Rainbow High, podobają mi się, ale się opieram.
Oooch, Licca-chan wygląda przeuroczo! Jest wprost stworzona do takich koronkowo-falbaniasto-pastelowo-kokardkowych kreacji, słodycz wprost bije z każdego ujęcia :). A co do lalkowego bałaganu, to jest taki... wdzięczny! I widać wtedy, ile ma się lalkowych dóbr ;). Co do ciuchów, mam to samo :D - jedyne, na co mam jeszcze czasem ochotę zapolować dla siebie, to swetry. Nigdy nie jest dość swetrów - długich, ciepłych i miękkich, by dało się przetrwać kolejną zimę...
OdpowiedzUsuńTak! Kokardki i falbanki, a nade wszystko pastele, to jej styl. Ach tyle jest tych uroczych laleczek i strojów dla nich! Całkowicie przepadłam!
UsuńJaka słodycz, coś pięknego! Po prostu kawai ;-)
OdpowiedzUsuńNo, ja ubrania lubiłam kupować tylko w secondhandach wraz z Najbliższymi. Sama nigdy nie miałam motywacji do szamotania się w przebieralni ;-) A im jestem starsza, tym gorzej, bo nie mam już z kim chodzić na odzieżowe łowy. No, cóż - zostanę obdartusem ;-)
Zostańmy więc obdartusami razem, bo i mnie męczy chodzenie po sklepach :) Zdecydowanie kupowanie ciuchów dla lalek jest przyjemniejsze, zwłaszcza gdy te ciuchy są takie urocze jak te szyte dla Licci!
UsuńOryginalne ubranka japońskie i koreańskie są po prostu rewelacyjne. Nie dość, że śliczne, to jeszcze super wykonane. Ja akurat widzę to po stockach Pullipów i Dali. Twoja Licca też ma przepiękną garderobę. Niestety odkąd zaczęli dowalać mi spore cło, zaprzestałam kupowania za granicą. Mattelowskie ubranka to nie to, ale te starsze jeszcze ujdą. Ja też robię bałagan jak focę. :)
OdpowiedzUsuńO jeżu kolczasty, ciuchy Pullip i Dal to kosmos istny! Jakie one są piękne! Ubrania Licci w porównaniu z Pullipowymi wypadają wręcz skromnie! Te wszystkie warstwy, falbany, koronki, kokardki, perełki i inne koraliki oraz pozornie gryzące się ze sobą wzory na materiałach na Pullip wyglądają zadziwiająco dobrze. Tylko Pullip może nosić sukienki w kwiatki, kropki i kratkę i to wszystko na jednym ciuchu! A te ich podkolanówki, zakolanówki, skarpetki, pantalony i czepki? Bajka! Jeszcze nie jestem gotowa na zakup Pullip, ale Licca nawołuje mnie mniej więcej tak: "od wakacji nie kupiłaś mi ani jednej kiecki! Co z tobą?! I jakaś przyjaciółka by się przydała do towarzystwa! :)
UsuńKurczę, jak na to patrzę, wzrasta mi poziom pewności, że tworząc zestaw tej nowej Sindy z ciastkami producenci zapatrzyli się na Liccę :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy tak robili, ale ja się na nią napatrzyłam (na Sindy) i bardzo, baaaardzo mi się podoba i ta różowa fryzjerka i ta blondynka z warkoczykami też. Jakie wdzięczne są te lalki! Teraz mam fazę na Mimi i Liccę, ale niebawem mam nadzieję, że któraś z tych trzech Sindy stanie w witrynie (najlepiej fioletowa).
UsuńOoch, malutkie te laleczki. Nie wiem dlaczego wyobrażałam sobie, że są tylko odrobinkę mniejsze od Barbie, a one jednak sporo mniejsze. Powiem Ci jednak, że coraz bardziej moje serce bije na ich widok. Mają takie ładne buzie... Co do rozkładania się z majdanem... Mam to samo. Czasem nachodzi mnie ogromna ochota na robienie czegoś, czy focenie, czy lepienie miniaturek, czy cokolwiek innego lalkowego, ale gdy pomyślę, że będzie bałagan, który trzeba poźniej ogarnąć... To mi się odechciewa. :D heh. Pozdrowionka. śliczna jest z tymi dodatkami.
OdpowiedzUsuńTak, malutkie są, ale Licca to dziewczątko 11-letnie :) Nawet jej mama jest wzrostu chyba Skipper wielkookiej.
UsuńNo właśnie, z tym majdanem. Jeszcze jakbym miała pofocić i posprzątać to pół biedy, ale ja raczej nie miałabym tyle czasu do dyspozycji na raz i tak bym musiała zostawić przybornik rozbebeszony i gołe lalki ech :)
takich słodkości nigdy za mało!
OdpowiedzUsuńJa też lubię słodkości garściami!
Usuń