Witajcie w 2022! Mam nadzieję, że mieliście wspaniałe Święta! Znaleźliście jakieś lalki pod choinką? Mnie Mikołaj lalek nie przyniósł, ale za to grudzień był pod tym względem wyjątkowo szczęśliwy bo udało mi się zdobyć Barbie Townhouse 1982, do tej pory nie mogę w to uwierzyć. Jakby tego było mało, okazało się, że meblowanie domku wcale nie zajmie mi całych miesięcy tylko dwa tygodnie! Dziś moja Benetton Barbie zaprezentuje kompletnie umeblowaną kuchnię. Zarówno kolor kuchni, jak i urzędująca w niej lalka nie są przypadkowe, ale żeby to wyjaśnić, znów zatopię się we wspomnieniach i pewnie nie uniknę kilku stron A4 tekstu.
W dzieciństwie posiadałam wspaniałą kuchnię i lodówkę z serii Living Pretty, które często przywołuję i podaję za przykład najlepszych mebli kuchennych dla Barbie jakie kiedykolwiek powstały. Oba sprzęty były prezentem od mojej babci, która przywiozła je z jednego ze swoich zagranicznych wojaży. Babcia wiele podróżowała szczególnie w latach 80-tych celem zaopatrzenia swojego sklepu odzieżowego, który prowadziła w Warszawie. Sklep cieszył się ogromną popularnością, bo babcia oferowała towar zagraniczny w czasach, gdy wszędzie indziej półki sklepowe świeciły pustkami. Do tej pory pamiętam siebie siedzącą na dywanie w jej mieszkaniu zachwycona dwoma pudełkami mebli dla Barbie. W głowie nadal mam kolory, dźwięki i zapachy, bo ten moment żywo zapisał się w mojej pamięci. Kuchnia była koloru kremowego i posiadała mnóstwo drobnych akcesoriów, oczywiście ogromnie mi się podobała. Być może dlatego spośród wszystkich dostępnych mi opcji zamiennych wybrałam kuchnię Decor Collection 2003 – Living Pretty pozostaje troszkę poza moim zasięgiem.
Decor Collection to seria czterech zestawów mebli, którymi można wyposażyć kuchnię, łazienkę, salon i sypialnię Barbie. Ten konkretny odlew kuchni może kojarzycie w innych kolorach. Mattel kilka razy powracał do tego modelu. Pierwszy raz użył go w serii Living in Style w 2002. Choć kuchnia Living in Style była koloru niebieskiego, to cała seria podoba mi się bardziej niż Decor Collection, ponieważ kolorystyka mebli z 2002 jest bardziej spójna i harmonijna i jest w niej więcej elementów. Kuchnia Decor collection jest nieco dziwna – nie posiada płyty grzewczej, a pod zlewozmywakiem znajduje się piekarnik. Wszystko dlatego, że Mattel postanowił ciąć koszty w Decor Collection, więc pozbawił kuchnię jednego małego, ale bardzo ważnego mebla z 2002 roku, który pierwotnie posiadał wbudowaną płytę i piekarnik.
W 2004 Mattel znów sięgnął po ten odlew i dołączył lalkę do zestawu, który nazwał Play all Day (kremowa kuchnia z pomarańczowymi drzwiami piekarnika). W 2005 firma nie tylko skorzystała z wielokrotnie już użytego moldu, ale i z nazwy (niebieska kuchnia). Pojawiły się meble, które nazwano Decor Collection, tak by wprowadzić małe zamieszanie. Co ciekawe seria tym razem składała się z najprawdopodobniej tylko dwóch zestawów, tym drugim są meble do salonu i tak się składa, że go mam. Sprawa Decor Collection 2005 jest nieco zagmatwana i nie jestem pewna czy należały do niej jeszcze jakieś inne zestawy. Nadmienię jeszcze, że każda z edycji kuchni posiadała stolik i dwa krzesła. Kuchnia była na tyle popularna, że zainteresował się nią również producent mebli Gloria (My Fancy Life), wydał ją w kolorze różowym nieco modyfikując odlew, ale co do inspiracji ich produktu nie ma najmniejszej wątpliwości.
Play all Day |
Źródło: https://www.amazon.co.uk/Barbie-Kitchen-Giftset-incl-Doll/dp/B00061I3XY
Decor Collection 2005 |
Gloria My Fancy Life |
Mebel jest imponujący, muszę to przyznać i bardzo solidnie wykonany… No dobrze, opowiem Wam historię mrożącą krew w żyłach. Otóż, prawie bym go zniszczyła. Kuchnia przybyła w wielkim kartonie wraz z meblami do małego salonu, łazienki, sztalugą oraz niewielkim autkiem, które już zaanektowała Młoda. Najbardziej byłam ciekawa tej kuchni, więc wyciągnęłam ją z pudła i oczywiście później nie mogłam jej do niego włożyć tak ładnie, bo pudło wypakowane było po brzegi barbiowymi dobrami. Położyłam kuchnię na kartonie i następnego dnia, pewna, że panuję nad sytuacją, podniosłam pudło, żeby je przenieść do pokoju, w którym stoi domek. Dobrze mi szło przez kilka pierwszych metrów, ale nagle kuchnia wymknęła mi się z rąk, bo pudło było wielkie. Mebel zsunął się z kartonu, spadł na podłogę i kilka razy się od niej odbił. Drzwi od lodówki pofrunęły w powietrze i wylądowały dobre półtora metra dalej. O zrozpaczona byłam, bo myślałam, że właśnie połamałam kuchnię, a to na niej najbardziej mi zależało z całego tego zestawu. Jednak nic się nie stało! Drzwi od lodówki zamontowałam na powrót, obejrzałam mebel z każdej strony, nie było najmniejszego pęknięcia, tylko na podłodze została rysa w miejscu, w którym kuchnia się od niej odbiła, ale nie mówcie nikomu!
Kuchnia jest częściowo otwieralna. Otwiera się wielka, dwudrzwiowa lodówka z mnóstwem miejsca na barbiowe wiktuały. Otwiera się piekarnik, choć się nie domyka. Otwieralne są też dwie różowe szufladki z przegródkami do przechowywania sztućców i innych kuchennych utensyliów. Bardzo przydatne są półeczki nad szufladami, na jednej postawiłam serwis herbaciany Barbie, który tak lubię. Jest też mała półeczka z lewej strony. Moim zdaniem dałoby się tam wcisnąć jeszcze jakieś drzwi i szuflady, ale ich brak wynagradza okno z prawdziwymi, materiałowymi zasłonkami! Ot miły akcent, od razu robi się przytulniej. Naturalnie do zestawu należy też stolik oraz dwa krzesła. Stolik jest maleńki, to nie to co wspaniała jadalnia z serii Living Pretty, w której Barbie może urządzać wystawne kolacje, ale Living Pretty to przepych i luksus, Decor Collection to praktyczność i minimalizm. Minimalizm do tego stopnia, że nie było gdzie wcisnąć mojego ekspresu do kawy od Mimi, na szczęście w paczce z meblami numer 2 znalazł się jeden mebel nadliczbowy.
W kartonie z meblami znajdował się również woreczek strunowy wypchany drobnymi akcesoriami, które na moją prośbę Pani poprzednia Właścicielka wysypała i sfotografowała. Dodam, że ogłoszenie wisiało z dobre 4 tygodnie nim ja się połasiłam, a cena była bardzo przystępna. Może to dlatego, że ostatnie zdjęcie przedstawiało ów wypchany woreczek, a nie rozsypane przydasie. Akcesoriów jest bardzo dużo, a że zestaw jest używany, nie jestem pewna czy wszystkie, które wytypowałam do niego należą, część może być też pogubiona, tak jak miska moździerza (ostało się jeno mieszadełko) czy fartuszek uszyty z tego samego materiału co zasłony. Niektóre akcesoria szczególnie przypadły mi do gustu. Zielone słoje na makaron bardzo ładnie się prezentują, a część tego makaronu, ugotowana, znajduje się też na talerzach, choć nie wiem jak Barbie tego dokonała bez płyty grzewczej. Gary są, a jakże i to z przykrywkami, no i już nie muszę pożyczać od Młodej miksera do koktajli. Jest też kilka produktów spożywczych, no i kwiaty w wazonie. Kwiatów w Decor Collection jest mnóstwo! W wypchanym woreczku doliczyłam się czterech wazonów i jeszcze więcej bukietów kwiatów!
Jak wcześniej wspomniałam, spośród wszystkich moich Barbie, to właśnie Benetton musiała zaprezentować kuchnię, nie było innej opcji i już śpieszę wyjaśniać dlaczego. Otóż, Benetton Barbie to dla mnie lalka wyjątkowa, bardzo sentymentalna. Podarowała mi ją moja babcia. Nie wiem czy Barbie również przyjechała z nią z jednej z jej zagranicznych podróży, nawet przez pewien czas zastanawiałam się czy Benetton nie była prezentem od mamy, ale mama zrobiłaby z kupna nowej Barbie niezapomniany dzień, który na zawsze zapisałby się w mojej pamięci. Byłaby to prawdziwa wyprawa, w sklepie spędziłybyśmy z godzinę, a ja mogłabym wybrać lalkę, która podobała by mi się najbardziej. Nie, że Benetton mi się nie podobała, wręcz przeciwnie! Byłam nią zachwycona gdy ją otrzymałam, tylko jedyne co pamiętam, to jak siedzę z nią w domu na podłodze z rozdziawioną paszczą gapiąc się na przecudną lalkę zamkniętą w kartoniku- Barbie najpewniej przybyła w paczce od babci, która zawsze przywoziła mnie i mamie smakołyki i inne ciekawe rzeczy z zagranicy. Ponad to myślę, że jeśli ktokolwiek miałby mi podarować Benetton Barbie to właśnie moja babcia, która miała znakomity gust i wyczucie mody. Babcia lubiła znane marki odzieżowe.
Uwielbiałam jeździć do babci do Warszawy co nie zdarzało się często bo babcia mieszkała daleko. Nie mogłam się tych rzadkich wyjazdów doczekać. Bardzo lubiłam przyglądać się babci gdy szykowała się do pracy, nakładała makijaż i układała włosy. Nawet kiedyś ponoć dobrałam się do jej kosmetyków, co skutkowało tym, że z najbliższej podróży przywiozła mi kuferek z plastikowymi kosmetykami. Babcia zabierała mnie do pracy, co również bardzo lubiłam. Nigdy nie nudziło mi się w jej sklepie, w którym unosiła się subtelna woń jej perfum. Babcia spryskiwała nimi sprzedawane ubrania – „ma pachnieć jak w Pewexie!”- mawiała. Sklepik był niewielki, pokryty blachą falistą z małym zapleczem. Klientki ustawiały się do sklepu w kolejkach, babcia z każdą z nich rozmawiała, przedstawiając mnie jako swoją małą pomocnicę. Gdy zaś zapragnęłam trochę się ruszyć z miejsca, babcia dawała mi drobne na pączka czy frytki i puszczała mnie w drogę nie ograniczając mojej wolności. Przy czym sytuacja była kontrolowana, bo babcia znała wszystkich właścicieli i sprzedawców w sąsiednich sklepach oraz na bazarku nieopodal, których w krótkim czasie znałam i ja, więc nikogo nie dziwił widok sześcio-, może siedmio-letniego dzieciaka szwędającego się samopas.
Trzy lata temu Benetton Barbie zyskała dla mnie jeszcze większe znaczenie, bo wtedy odeszła moja Babcia. Choroba zabrała ją nagle i niespodziewanie. Przez kilka dni czuła się nie najlepiej, więc zrobiła badania krwi, następnego dnia karetka zabrała ją do szpitala z bardzo złymi wynikami, a niespełna miesiąc później podążałam konduktem żałobnym żegnając ją po raz ostatni. Z tej perspektywy może się wydawać dziwne, że w ogóle wspominam o lalce, ale niekiedy zwykłe, całkiem codzienne przedmioty zyskują większej wagi, stają się naczyniami, w których przechowujemy wspomnienia. Tak jest właśnie z moją lalką, bo ilekroć patrzę na moją Benetton Barbie, uśmiecham się w duchu wspominając moją babcię, która nawet do lasu na grzyby nie wyszła bez starannie wymodelowanych włosów, pełnego makijażu, pomalowanych paznokci czy też perfum. W mojej lalce zamknięte są same najlepsze wspomnienia, tak kolorowe jak i ona sama.
Witaj w nowym roku, oby okazał się pod względem lalkowym równie owocny, co rok poprzedni :)
OdpowiedzUsuńDoskonale rozumiem, co masz na myśli pisząc o Barbie Benetton, która jest dla Ciebie tak wyjątkowa ze względu na Babcię. Mam podobnie - moja Babcia odeszła 2,5 roku temu. Z jej osobą kojarzy mi się lalkowa kuchnia, która ma dla mnie największe znaczenie ze wszystkich moich lalkowych gadżetów. Kuchnia nie jest Mattelowska, pochodzi z jakiejś nieznanej firmy; ma fantastyczny styl retro. Babcia podarowała mi mebelek na krótko przed swoim odejściem - widziała, jak bardzo wciągnęło mnie lalkowe hobby <3
O rany, jak dobrze, że z Twoją kuchnią nic się nie stało podczas tej mrożącej krew w żyłach historii! Ale to świadczy też o tym, jak solidne były kiedyś produkty Matttela :)
Sama kuchnia prezentuje się rewelacyjnie, a już najbardziej podobają mi się te wszystkie miniaturowe przydasie :) Prawdziwe cacka & cacuszka, których nigdy za wiele!
Co do lalek spod choinki - mój wewnętrzny dzieciak zachwyca się do tej pory dwoma lalkami z serii Creatable World, wow! Ta seria na początku nie wzbudziła mego zachwytu, ale teraz za tymi lalkami szaleję. Głównie za sprawą ich peruk - długa czarna peruka od mego lalka jest piękna, niesamowita w dotyku - jak jedwabista kocia sierść, ma też przepiękny kształt. Z kolei lalką w kręconych włosach z tej serii też bawię się na okrągło ;)/Wiktoria
Przykro mi, że Twoja Babcia odeszła. To takie dziwne, człowiek dorasta i wie, że życie nie trwa wiecznie, ale pamiętam gdy sama w dziecięcej naiwności powiedziałam mojej babci, że ona chyba będzie żyła już zawsze. Babcia tylko się uśmiechnęła i odpowiedziała, że byłoby fajnie.
UsuńTo bardzo pocieszające, że Babcia wspierała Twoje hobby i podarowała Ci kuchnię, która w obliczu jej straty zyskała znaczenie o wiele większe niż by miała gdybyś ją kupiła sama dla siebie.
Co do Creatable World, to uważałam to za bardzo śmiały i udany projekt Mattel'a, ale nie wiem czy nadal te lalki są produkowane. Mają fantastyczne ubranka, takie realistyczne i wygląda na to, że to znacznie lepsza jakość niż w przypadku Barbie.
Gratuluję takiej rewelacyjnej zdobyczy!! Kocham lalkowe domki, mebelki, ale tym, co zachwyca mnie chyba jeszcze bardziej, są te wszystkie cudowne drobiażdżki - nie mogę się napatrzeć na mikserek, garnuszki, wypieki i inne kuchenne utensylia, ale najbardziej mnie chyba urzekł stojaczek na książkę kucharską! Ach, Mattelu, czemuś zatracił tę dbałość o detale! Te dawne cudności były nie tylko starannie wykonane, ale i, jak wskazuje Twoja przerażająca przygoda, pancerne ;).
OdpowiedzUsuńLalki "skojarzeniowe" są szczególnie cenne, nic dziwnego, że Panna Benettonka jest dla Ciebie tak ważna i przywołuje tyle wspomnień...
Dziękuję, jestem z niej bardzo zadowolona. Rzeczywiście, kuchnia posiada bardzo dużo akcesoriów, a stojaczek na książkę kucharską bardzo lubię. Nigdy nie widziałam takiego akcesorium w żadnym innym zestawie Mattel'a. Bardzo podobny stojaczek dołączony jest też do łazienki, bo Barbie lubi czytać również w wannie :)
UsuńIstotnie, to aż nie do uwierzenia, że kuchni nic się nie stało, ale bardzo się cieszę, bo to mój ulubiony mebel.
Ja od Mikołaja dostałam kolejny zestaw do składania miniaturowego domku. :D Lalki trochę odeszły w odstawkę. Ale powoli do nich wracam, bo na horyzoncie pojawiły się nowe postaci z Harrego Pottera, więc wiesz... :D Wyposażenie kuchni bardzo bogate i trzeba przyznać pomysłowe. Twoja panna wygląda na zachwyconą, ale też taką, która już chciałaby coś upichcić, tylko nie może się zdecydować, którego sprzętu najpierw użyć, bo wszystkie ciekawe i proszące o korzystanie.
OdpowiedzUsuńTwoje składane domki są niesamowite. Bardzo lubię oglądać efekty Twojej pracy, bo do tych domków zawsze dodajesz coś od siebie, taki kawałek swojego serduszka.
UsuńCo do lalek z Harrego Pottera, to widziałam je oj widziałam. Bellatrix i Syriusz wyglądają niesamowicie! I już naprawdę wybaczam im, że mają głowy trochę za duże w stosunku do ciał, myślę, że firmie zależy na jak najlepszym odwzorowaniu twarzy aktorów, co mogłoby nie wyjść tak dobrze, gdyby główki były mniejsze. Opieram się im, ale od czasu Severusa idzie mi coraz ciężej. Do tego Młoda niebawem dostanie ode mnie pierwszą część Harrego Pottera bo już jest w odpowiednim wieku do takiej lektury, zobaczymy, może to ona dostanie lalki z Harrego Pottera :)