poniedziałek, 9 listopada 2020

JCPenney Evening Sensation Barbie 1992

Gdyby nie historyczna wartość listopada oraz rocznica ślubu, to ten miesiąc mógłby dla mnie nie istnieć. Byłabym całkiem zadowolona gdyby złoty od słonka i kolorowy od liści październik przeszedł gładko w śnieżny, rozbrzmiewający kolędami i świątecznymi piosenkami, pachnący choinką grudzień. Listopadowa mglisto-deszczowa aura zachęca mnie natomiast do sięgnięcia po lalki, które naznaczyły początek mojej przygody z kolekcjonowaniem Barbie. To lalki w balowych sukniach, które niebezpiecznie balansują na granicy kiczu i elegancji. Ich kopiaste suknie i jeszcze większe fryzury przestają być przyciężkie i przytłaczające, gdy na zewnątrz ponuro.

W poprzednim wpisie wspomniałam o dwóch lalkach, które zamówiłam na eBay’u z początkiem października. Jedna z nich już do mnie dotarła, drugą już trzeci raz zatrzymano na cle – nasi sumienni urzędnicy celni ewidentnie nie wiedzą co z nią zrobić i się głowią. Mam nadzieję, że ją wypuszczą bez konsekwencji. Ale ten wpis nie jest o niej, ani o naszych celnikach, tylko o kolejnej lalce powstałej na potrzeby JCPenney – Evening Sensation Barbie 1992. Jak większość JCPenney Barbie, Evening Sensation nie jest lalką cenioną przez kolekcjonerów i odnoszę wrażenie, że nawet niewielu o jej istnieniu wie. Tym lepiej dla mnie – mogłam sobie pozwolić na NRFB.



Moja lalka posiada mały fabryczny defekt – jedną brew ma namalowaną wyżej, ale mnie to nie przeszkadza, bo bardziej wzrok przykuwa jej unikatowy malunek twarzy. Fakt, uroda tej lalki może być … dyskusyjna. Barbie ma wielkie, okrągłe jak w anime oczy, jasne brwi i wysokie czoło, a w dodatku jej twórca nijak nie mógł zdecydować się na jeden czy choćby dwa kolory oczu – nie, Barbie ma oczy czterokolorowe! Jak szaleć to szaleć! Fryzurę Barbie też ma dość ekscentryczną – kanekalonowe loki upięte są na czubku głowy w wysoooooki kucyk. Najwyższy jaki kiedykolwiek wiedziałam. Toż to pełnoprawna fryzura na cebulę! Za to jaką wdzięczną kaskadą spływają te loki na jej ramiona. To nietuzinkowa Barbie, ma troszkę głupiutki wyraz twarzy, ale czy nie jest wprost urocza?


Lalki JCPenney najczęściej ubrane są co najmniej ryzykownie, z przepychem i fantazją, a Evening Sensation jest tego świetnym przykładem. Obszerna, wyszywana opalizującymi, kolorowymi nitkami peleryna jest bardzo efektowna, a pod nią jest jeszcze lepiej – Barbie ma na sobie suknię z mięciutkiego, prawdziwego weluru. Zwężana, dopasowana suknia świetnie podkreśla zabójczą figurę Barbie. Obecnie bardzo o to trudno, bo Mattel próbuje znaleźć kompromis między szczupłym ciałkiem standardowej Barbie, a rubensowskimi kształtami  lalek typu curvy. Efekt końcowy jest taki, że stroje są często workowate i bezkształtne, ale za to pasują na lalki o różnych sylwetkach. Wracając do welurowej kreacji mojej Barbie, to jest to jedna z moich ulubionych sukienek. Jest prosta, świetnie uszyta, a gargantuicznych rozmiarów kokarda kojarzy mi się z Czarodziejką z Księżyca!




Mogłabym się rozpływać nad tą lalką, bo jest urocza z buzi i ubrana też jest wspaniale, ale przyznam się, że o kupnie zaważyły … buty! Podobnie jak Enchanted Evening, ta Barbie dostała od Mattel’owskich stylistów absolutnie wystrzałowe szpilki, których w tym kolorze nie widziałam u żadnej innej lalki. Szpilki w żaden sposób nie chcą się trzymać stóp Barbie, a lalki używane zdążyły już je zgubić, dlatego uparłam się na stan NRFB, czyli taki, w jakim ta lalka w naturze występuje najczęściej. Kolejnym wspólnym mianownikiem lalek JCPenney jest biżuteria, tym razem wykonana z drobnych koralików. Zastanawia mnie ten wielki kawał plastiku w kształcie łezki przytwierdzony do … no właśnie, do czego? Co to w ogóle jest? Opaska? Przepaska? No nie gumka, bo nie jest elastyczne tylko zapinane rzepem. Nazwijmy to roboczo ozdobą do włosów. Cudaczne to, ale naturalnie, skoordynowane z resztą stroju!  




Evening Sensation i Enchanted Evening to nietuzinkowe lalki, takie dwa kolorowe ptaki. W mojej kolekcji jest też JCPenney Evening Majesty, którą zapomniałam sfotografować, ale zobaczycie ją niebawem, bo podpięła się pod sesję innej lalki. A tak z zupełnie innej beczki, październik minął mi pod znakiem braku weny do pisania, w listopadzie jest podobnie. Lalki przybywają, bo do ich kupowania weny mi akurat nie brakuje, wręcz przeciwnie, ale jakoś tak nie idzie mi pisanie. Na przykład, planowałam długi, obszerny wpis traktujący zbiorczo Barbie od JCPenney. Nakradłam nawet zdjęć z sieci i co? Na tym koniec. Może następnym razem. Grudzień natomiast zapowiada się lepiej. Świąteczne lalki aż się pchają do witryny – dwie już tam siedzą, kolejne trzy są w drodze, a Microsoft Word aż sam się otwiera. Potrzeba mi tylko … choinki w tle! Pozdrawiam Was cieplutko.








20 komentarzy:

  1. ooo tak, dla mnie listopad też mógłby nie istnieć. Kolorowy pażdziernik mógłby się zmieniać od razu w biały, śnieżny grudzień... A panienka śliczna - przepiękne dwukolorowe oczka. Ach, jakie piekne były kiedyś te barbiowe buzieńki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, ja też uwielbiam ten mold, a także to, jak go kiedyś malowano :)

      Usuń
  2. A ja kocham listopad najbardziej ze wszystkich miesięcy w roku, ma w sobie dozę jakiejś nieuchwytnej Tajemnicy - niepokojąco niedookreślony klimat, sprzyjający do sięgnięcia po literaturę i film w takim właśnie duchu ;)
    Twoja nowa panna jest faktycznie nietuzinkowa, to prawdziwa Lady Indigo~! Faktycznie, ta ozdoba jest wręcz niepodrabialna - nigdy jeszcze takiej nie widziałam. Evening Sensation pięknie prezentuje się wraz z Enchanted Evening - ta ostatnia ma fantastyczne nakrycie głowy, o niesamowitym płaszczu nie wspominając. Gratuluję kolejnej perełki w kolekcji <3/Wiktoria


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tą tajemnicą masz rację. Uwielbiam te mgły o poranku, no chyba, że akurat muszę prowadzić auto :)
      Lady Indigo! Wspaniały przydomek, tak ją właśnie ochrzciłam :)
      Ozdoba do włosów jest bardzo śmiała, ale Barbie we wszystkim ładnie, zaś Enchanted Evening to jedna z moich absolutnych ulubienic z lat 90-tych. Płaszcz jest wystrzałowy.

      Usuń
  3. Śliczna blondyneczka o niesamowitych oczach! A że brew jedna uniesiona - to dodaje jej zawadiackiego rysu. :) Masz rację, te szpilki choć zupełnie niepraktyczne, są wystrzałowe. Sama mam wielką słabość do metalicznych kolorów i pewnie dlatego tak kocham bombki choinkowe. :) Welur lubię, ale tylko jako obicie mebli. Za to materiał pelerynki bardzo mi się spodobał. Na listopad nie narzekam, choć i mnie brakuje weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szpilki rewelacja, ja również uwielbiam metaliczne kolory, tylko ilekroć wyciągam lalkę z witrynki czy choćby ją nawet przesunę, to te szpilki spadają jej ze stóp, więc muszę uważać, by ich przez przypadek odkurzaczem nie wciągnąć.
      Listopad jest dla mnie miesiącem spadku aktywności, energii i weny, a lalki w witrynce aż proszą się o pięć minut na blogu.

      Usuń
  4. Rozumiem, bo też mi się nie chce skrobać notek. Skoro ich jakość ma spadać, to lepiej poczekać, kiedy wena się obudzi. Szaleńczo zazdroszczę metalicznie połyskujących barbiowych szpilek! Są sto razy ciekawsze od obuwia obecnych lalek, nawet mimo różnorodności dostępnych bucików.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To racja, nic na siłę, ale za to grudzień zapowiada się aktywnie. Już do mnie dotarły lalki świąteczne, tylko choinki mi brakuje dla obfotografowania ich i opisania :)
      Metaliczne szpilki są fantastyczne. Mogłabym je mieć w każdym kolorze. Właśnie dla tych butów musiałam mieć obie JCPenney nowe. Na szczęście nie są rozchwytywane i na eBay'u pałętają się bezpańskie w sporych ilościach.

      Usuń
  5. O tak! Ta panna jest inna, nietuzinkowa, ale tym samym tak bardzo intrygująca. Strój może i trochę kiczowaty, co nie zmienia faktu, że piękny! A buty...obłęd! Fantastyczny zakup, którego można tylko pozazdrościć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię ten kicz lat 90-tych, jest niepowtarzalny, kolorowy, neonowy, połyskujący, aż w oczy bije. Fryzury na cebulę, ortalionowe dresy, przypinki, legginsy do kolan i falbaniaste spódniczki, geometryczne wzory i welur. To wszystko (może poza ortalionowym dresem) można znaleźć u Barbie :)

      Usuń
  6. Przyznam, że nie znałam tego modelu. A te oczy to chyba korespondują z kolorami peleryny? Balowe kreacje Barbie z lat 80-90 zawsze kojarzyły mi się z tymi, które można było podziwiać swego czasu w Dynastii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo Barbie nawet oczy musi mieć pod kolor ciuchów :) Nie odwrotnie! A ponieważ peleryna jest wariacko kolorowa, to i oczy takie muszą być. Te kreacje też kojarzą mi się z Dynastią, a lubię i jedno i drugie, więc dla mnie to idealna kombinacja. W tej sukni śmiało widziałabym Krystle, no może bez tej wielkiej kokardy, natomiast peleryna bardziej pasuje mi do Alexis :)

      Usuń
  7. Tegoroczny listopad - jeśli chodzi o pogodę, całą resztę pomijam... - nie jest wcale taki zły. ;)

    Lalka tym razem nie trafiła w moje upodobania. Jest oczywiście wykonana super, to stare dobre czasy Mattela i zdecydowanie jest bardzo ciekawym nabytkiem do kolekcji. Gratuluję. :)

    Przyznam jednak, że te buty... Są zdecydowanie warte grzechu. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś listopad pieści przyjemnym słoneczkiem, zapowiada się śliczny dzień, taki mało listopadowy. Pogoda zaskakuje.
      Co do lalki, to ma wyjątkowy malunek twarzy i on rzeczywiście nie koniecznie się wszystkim podoba, fryzura też jest dość nietuzinkowa, ale całość się ładnie komponuje, więc ja przepadłam zobaczywszy tą lalkę.
      Buty chyba się wszystkim podobają, tylko spadają lalce z nóg nawet przy przesunięciu stojaka, a raz nawet tego nie zauważyłam i byłabym te buty wciągnęła odkurzaczem :)

      Usuń
    2. Możesz użyć masy mocującej (takie do plakatów, żeby je do ściany przyczepić i farby nie zniszczyć), tylko koniecznie w kolorze białym (żeby nie zafarbowało stopy). Odrobinę wkładasz do buta, wciskasz stopę i się wszystko trzyma. :)

      Usuń
    3. To jest myśl! Muszę wypróbować. Dzięki za podpowiedź, nie przyszło mi to do głowy :)

      Usuń
  8. to nie jest dyskusyjna uroda -
    to notoryczne zadziwienie modą :)

    cudne metaliczne butki, oj, cudne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trafiłaś w punkt! Ja też bym się dziwiła, gdyby mi ktoś coś takiego kuriozalnego na głowę założył :)

      Usuń
  9. Ma obłędne oczy. Nic dodać, nic ująć.
    Tasha

    OdpowiedzUsuń

Monstry dwie

  Pamiętam, gdy pierwszy raz zobaczyłam Monster High. Było to jakieś 9-10 lat temu, Młoda była jeszcze małą bambaryłką w wózku. Akurat ro b...