Wysyłanie mężów w zagraniczne delegacje powinno być zabronioną praktyką, szczególnie jeśli taki mąż jest fajny, dowcipny, opiekuńczy i pomocny. Cóż więc robić, samotne wieczory umilam sobie Dynastią, której trzeci sezon postanowiłam sobie odświeżyć. Pamiętam, że nic tak nie pustoszyło polskich ulic w latach 90-tych jak Dynastia, a niedzielny wieczór był dla mnie idealnym zakończeniem weekendu – najpierw wieczorynka - kreskówki Disney’a, później przerwa na nudne wiadomości (przynajmniej był czas żeby pozmywać po kolacji) i punkt 20.00 Dynastia! Skoro więc w tle leci znajomy motyw muzyczny, a w telewizorze przewijają się eleganckie kobiety, to i na moim blogu nie może takiej zabraknąć. Przedstawiam Wam International Travel Barbie 1995.
Seria International Travel Barbie to zaledwie dwie lalki produkowane w latach 1994 i 1995. Choć łączy je motyw podróży zagranicznych, to w moim odczuciu nie mogłyby być bardziej od siebie różne. Rocznik 94 to typowy playline – różowa sukienka, różowe pudełko, nawet walizki są różowe. Sama lalka ma natomiast wiele potencjału i jest prześliczna. Widziałam ją przebraną w nieco bardziej dorosłe stroje i wyglądała fantastycznie, a i w oryginale jest po prostu ujmująca ze swoimi złotymi, saranowymi włosami i zielonkawym makijażem. Z chęcią przyjęłabym ją do swojego stadka. Barbie była dostępna w dwóch wariantach – w szerokim, różowym pudełku z szybką i licznymi akcesoriami, a także w wąziutkim kartoniku bez możliwości podejrzenia lalki bez uprzedniego wyciągnięcia jej z opakowania. Barbie w obu wypadkach była taka sama, ale opcja druga była okrojona pod względem akcesoriów.
Druga edycja nosi znamiona typowo kolekcjonerskiej lalki i również dostępna była w dwóch odsłonach. Pudełko bogatszej wersji było szersze, otwierało się jak książka i prezentowało lalkę w całej okazałości. Wariant drugi to wąskie pudełko zabudowane ze wszystkich stron, wyglądające jak walizeczka, tym razem jednak zarówno lalki, jak i akcesoria zdają się być identyczne. Nie mam co do tego pewności, bo spis zawartości mojego pudełka nie wspomina o pewnych małych szpargałkach, które były dla mnie przyjemną niespodzianką, ale o tym za chwilkę.
Moja Barbie jest cudowna, aż dziwne, że tak długo zwlekałam z jej kupnem. Barbie ma krótkie włosy, co wyróżnia ją na tle wszystkich innych winylówek z witrynki. Fryzurę ma oczywiście zapieczętowaną klejglutem twardym jak beton. Makijaż Barbie jest wyrazisty i całkowicie niebieski – niebieski eyeliner, niebieska mascara i niebieski cień do powiek aż po same brwi! Dla zrównoważenia tego nieokiełznanego błękitu – szminka w stonowanym, perłowym różu. To jedna z najładniejszych Barbie z połowy lat 90-tych!
Strój Barbie jest skromny, dobrze skrojony i bardzo elegancki. Dwu-częściowy komplecik podkreśla zabójczą figurę Barbie i gdyby nie plastikowy, troszkę tandetny pasek, wyglądałby bardzo realistycznie. Z łatwością wyobrażam sobie prawdziwą kobietę ubraną w taki sposób. Pasek na szczęście jest odrębną częścią stroju i można go zastąpić czymś bardziej odpowiednim. Mattel zadbał również o odpowiednie dodatki– to moje ulubione rajtki, które zawsze cenię u lalek, a także prosty czepek przymocowany do głowy. W takim stroju Barbie wygląda jak pasażerka klasy biznesowej, ale jednocześnie, gdyby na czepku lub żakieciku dodać logo linii lotniczej, mogłaby śmiało uchodzić za śliczną stewardessę. Różowe szpilki ożywiają całość, to prawda, ale ja raczej widziałabym je w czerwonym kolorze.
Akcesoria Barbie upchane były w plastikowym woreczku, a spis treści na pudełku pominął kilka z nich, więc okazało się, że wyposażenie Barbie jest bogatsze i ciekawsze niż sądziłam. Niesamowite! W dzisiejszych czasach każdy szpargał jest przesadnie wyeksponowany, by jeszcze bardziej podnieść atrakcyjność lalki. Jak ja uwielbiam dawnego Mattel’a! No ale do rzeczy, w wąskim pudełeczku lalki znalazłam pokrowiec i wieszak na ubranie, czarny woreczek z plastikową bransoletką dla małej właścicielki, zamykaną, zamszową kopertówkę oraz plastikowy kuferek na kapelusz, który … grzechotał! W jego wnętrzu znalazłam poszukiwane białe okulary, a także „puszkę” z napojem i ołówek, których się nie spodziewałam. Oczywiście nie mogło zabraknąć standardowej, klasycznej szczotki, choć nie wyobrażam sobie by można było się nią przebić przez betonową powłokę fryzury Barbie. Mattel nie załączył żadnej walizki, ale przecież nie zabiera się drzewa do lasu! Barbie podróżuje lekko do Paryża, gdzie zapewne poczyni szalone zakupy i nabędzie odpowiednie, designerskie walizy. Pewnie jeszcze przyjdzie jej zapłacić słono za nadbagaż.
Do wewnętrznej tekturki kartonika przymocowana była papierologia lalki – kartonowe wypychanki. Ten konkretny dodatek zazwyczaj nie robi na mnie wrażenia, ale tym razem firma trafiła w mój gust kolorowymi pocztówkami, paszportem oraz biletem lotniczym, który jednoznacznie identyfikuje Barbie jako pasażerkę luksusowego lotu, a nie pracownicę linii lotniczych. Miłym zaskoczeniem był również certyfikat dołączony do lalki. Nie wiem jak jest w przypadku rocznika ‘94, ale moja Barbie, jak się okazuje, wyprodukowana była specjalnie dla Wessco International – firmy zaopatrującej linie lotnicze, hotele i statki rejsowe w produkty wysokiej jakości. Spodziewam się, że lalkę można było nabyć na lotnisku lub na pokładzie samolotu.
Jestem zachwycona moim nowym nabytkiem, lalka i jej akcesoria są po prostu cudowne, a w mojej głowie powstał trochę niespodziewany pomysł nabycia dla niej samolotu! Niedawno wstąpiłam do Smyka i nie mogłam nie zatrzymać się obok bardzo zachęcającej do zakupów wystawki Barbie. W szklanej kopule zamknięty był samolot Barbie, który zaskoczył mnie swoimi gabarytami, a za sterami Barbie i Ken w uniformach pilotów. Dobrze, muszę sobie uprzytomnić, że ja mam do dyspozycji tylko jedną gablotkę i taki wielki i nieporęczny klunkier w żuciu się tam nie zmieści.
A propos witrynki, to za sprawą tuzina stojaków z Chin wreszcie kilka z moich lalek stanęło na nogi. Muszę przyznać, że stojaki miło mnie zaskoczyły. Są przeźroczyste, więc nie rażą w oczy, a zaczep ma regulowaną wysokość, więc nadają się zarówno dla Barbie jak i dla Skipper. Ich jakość nie równa się z moimi ukochanymi metalowymi Kasierami, ale cena mówi sama za siebie – tuzin za niecałe 30 zł! Chyba zamówię jeszcze jeden zestaw, chociaż patrząc na poniższe zdjęcia, za wiele to ja tam nie upcham, ale jak tu redukować ilość mieszkańców, skoro uwielbiam ich wszystkich?
Cudna podróżniczka i wspaniałą zawartość witrynki. Wprost nie można się napatrzeć. Swego czasu bardzo lubiłam "Dynastię", nawet miałam przezwisko Cristal, bo miałam podobną fryzurę.:) Ech, dawne czasy...
OdpowiedzUsuńDzięki, bardzo ją polubiłam, to świetna lalka, ale i niedoceniana.
UsuńJestem pod niesamowitym wrażeniem Barbie i jej akcesoriów: wszystko na mega wysokim poziomie, którego obecny mattel raczej nie osiągnie już nigdy. To niewątpliwie jedna z najpiękniejszych odsłon Barbie, jakie widziałam kiedykolwiek, a samolot faktycznie jest świetny i genialnie wpasowywałby się w całość stylizacji Barbie!
OdpowiedzUsuńTak, brak miejsca w gablocie to prawdziwy problem - też właśnie się z nim mierzę i też nijak nie dam rady zdecydować się na redukcję ilości mieszkańców, chyba po prostu zwiększę zagęszczenie lal na poszczególnych poziomach witrynki, ehh.../Wiktoria
To prawda, lalka jest świetna i czuje się tą jakość w każdym calu, strój, akcesoria, Barbie jest fantastyczna w każdym detalu.
UsuńCo do braku miejsca w gablotce, ja już moje lalki zagęściłam :) teraz zostało mi po prostu spisać je na karteczkach i urządzić losowanie która pójdzie do kartonu.
Akcję "zagęszczanie gabloty" planuję na weekend, a nóż~widelec uda się jeszcze jakieś panny upchać po kątach ;) Przy okazji - otworzyłam wczoraj przesyłkę ze stojakami, na które namiary Ci podesłałam, i o w mordkę jeża~! Te białe są tak samo dobrej jakości jak te, które kupiłam kiedyś w Polsce na arosie, ale ostrzegam przed czarnymi - guma na końcach łapek chwytaka ma tak mocny zapach, że będę ją zdejmować i spróbuję zastąpić gumę czymś innym. Dziwna sytuacja, bo te białe są świetne. Ehh~!/Wiktoria
UsuńA niech to, właśnie te czarne planowałam dla moich Kenów, bo z braku stojaków chłopy zaczynają się ustawiać pod ścianą. Dobrze, że są w miarę stabilni i nie przewracają się. Zresztą, w witrynie jest taki ścisk, że co najwyżej by się przytulili do jakiejś Barbie :)
UsuńHeh, te czarne wietrzę kolejny dzień i jak śmierdziały, tak śmierdzą dalej. Chyba będę musiała wdrożyć w życie plan awaryjny i zerwać to gumowe zabezpieczenie, bo poza tym stojaki są OK i mogą pełnić swoją funkję. Jednak ten smród powala ;)))))/Wiktoria
UsuńNo strasznie szkoda, bo o ile dla Barbie jeszcze znajdą się zamienniki, to o stojak dla Kena trudno. Może uda się zdjąć tą woniejącą gumkę i zastąpić ją czymś innym.
UsuńFakt! No niestety, czarne nadal "walą" gumą na kilometr, ale ustawiłam moich panów na białych, choć te miały być dla dziewczyn. Też wolę Kenów na czarnych, ale co zrobisz, jak nic nie zrobisz (poza zerwaniem gumy - poczekam jeszcze trochę i chyba to zrobię...)
UsuńTo trzymam kciuki by woń się ulotniła. Ja lubię regularność - moje Barbie stoją na białych lub bezbarwnych stojakach, a Kenowie na czarnych :)
UsuńBardzo elegancka kobietka! Dziś bardzo doceniam ją za całokształt, ale w dzieciństwie bym kręciła nosem - bo zbyt poważna w tej kraciastej garsonce, no i nie ma zbyt wiele włosów do czesania :Y Ale ja to byłam team miłośników długowłosych :)
OdpowiedzUsuńJa też pewnie nie uważałabym jej za ideał lalki w dzieciństwie - za dużo czarnego, a włosów wcale nie da się uczesać bez wcześniejszego umycia ich, są tak wypsikane lakierem :) Teraz jednak uważam, ze to świetna lalka, gusta się zmieniają.
UsuńOjej, ojej! Toż to lalkowy odpowiednik Jackie Kennedy (tyle, że blond)!
OdpowiedzUsuńChętnie pomogę w kwestii miejsca w witrynie - śmiało ślij do mnie całą górną półkę - od razu zrobi się luźniej :P
Ty wiesz, że masz rację? Nie pomyślałam o tym wcześniej, ale to prawda, podobna jest do Jackie :)
UsuńAch, górna półka na wiosnę jeszcze się zagęści, bo mam plany na powiększenie kolekcji DOTW.
pocztówki i dodatki z literkami B
OdpowiedzUsuńrozwalają system - świetnie, że masz
i tę elegantkę - okulary to już klasyk...
Tak, te okulary i torebki, które się otwierają! :)
UsuńUwielbiam te sprytne i przemyślane tematycznie dodatki i akcesoria dawnego Mattela. To był prawdziwe niespodzianki przy rozpakowywaniu nowych lalek. Teraz jest tak przeraźliwie ubogo.
OdpowiedzUsuńCo ciekawe, drugie wydanie podróżniczej lalki było w opakowaniu przypominającym walizkę. Mattel później skorzystał z tego pomysłu ponownie, wydając lalki z serii DOTW, które były w pudełkach-walizkach i z paszportem :)
Tak, ja też sobie pomyślałam o DOTW w pudełkach przypominających walizeczki.
UsuńDodatki to zawsze miła rzecz, szczególnie jeśli się ich nie spodziewasz. Kiedyś Mattel nie rozwodził się tak nad nimi, po prostu wrzucał je do plastikowego woreczka i widać było, że coś tam jest, ale dopiero po otwarciu pudełka odkrywało się te wszystkie cudowności. Tak było z moją Cool Looks z dzieciństwa i Teen Time Courtney. Teraz nie ma już elementu zaskoczenia, a akcesoria są, tak jak piszesz, ubogie.
Śliczna ta panna, taka elegancka i dystyngowana. A i akcesoriów nie powstydziłaby się człowiecza odpowiedniczka.
OdpowiedzUsuńWidok na witrynkę zapiera dech...
O tak, dobrze ją określiłaś i chyba wszystkim podobają się te małe szpargałki, które Mattel od tak sobie dorzucił do lalki i nawet wszystkich nie opisał :)
UsuńBardzo podobają mi się Barbie z krótkimi włosami, a jest ich jak na lekarstwo. W dodatku jest tak elegancka i wyposażona w różne dodatki, że nawet Alexis by jej pozazdrościła. :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie dla tych krótkich włosów i elegancji ją wybrałam :) a dodatki zawsze cieszą.
UsuńZazdroszczę jak nie wiem co...samej lalki i witrynki też. Gdybym takową miała, musiałabym ją przed latoroślą zamykać na zamek pancerny.
OdpowiedzUsuńKradnę słowo klunkier, jest boskie:D
Tasha
Moje dwie latorośle wiedzą, że są ich lalki i są lalki mamy - tych nie ruszamy. Myślę, że po prostu mają swoich na tyle dużo, że moje już je aż tak nie interesują. Za to koleżanki, które je odwiedzają są często pod ogromnym wrażeniem. Pilnowane są przez swoje mamy i nie wiem kto ma większe wypieki na twarzy - dziewczynki czy mamy :) Pamiętam też jedną bardzo sympatyczną reakcję kuzyna moich dziewczynek - "Ciocia wow! Ty masz Barbie-chłopaka! Nawet moje siostry nie mają ..." Barbie-Chłopak tego dnia przemieścił się o kilka centymetrów, a ja nie mogłam się nie uśmiechnąć w duchu na widok wędrującego Kena.
UsuńWow! Piękna kolekcja <3
OdpowiedzUsuńA dziękuję! To kojący nerwy widok :)
UsuńZacznę od tyłu. Widok witrynki - wow! Robi ogromne wrażenie, coś pięknego! Gratuluję tak niesamowitej, pięknej kolekcji. :)
OdpowiedzUsuńSamolot fajny, choć mi tam bardziej przydałyby się te wszystkie walizki, dodatki i takie tam. ;)
A co do panny w kostiumiku - jest po prostu cudna. Zwłaszcza jej fryzura mi się spodobała. I zgadzam się z Tobą, że zdecydowanie czerwone szpilki byłyby lepszym dodatkiem do stroju.
Lubię tę witrynkę, a jeszcze bardziej jej zawartość :) Cieszę się, że Ci się spodobała.
UsuńMnie też bardzo się podobają te walizeczki i inna drobnizna. Jest współczesna Barbie podróżniczka (i różowowłosa Daisy), której nazwy nie pamiętam, ale z chęcią przygarnęłabym jej akcesoria, bo sama lalka nie robi na mnie wrażenia. Jak fajnie, że Mattel co rok wydaje same zestawy tematycznych drobiazgów. Raz, że mali posiadacze gubią te fajne przydasie, więc dobrze jest móc je uzupełnić, a i kolekcjonerzy nimi nie pogardzą :)