wtorek, 21 kwietnia 2020

Sun Sensation Barbie 1990 Malaysian


Dzisiejszy wpis będzie tym z gatunku sentymentalnych, bo dotyczy lalki z moich lat dziecięcych – Sun Sensation Barbie 1990 wersja malezyjska. Wiem, zarzekałam się, że jej nie kupię nawet mimo faktu, że posiadałam taką w dzieciństwie, bo to plażówka, a ja plażówek nie zbieram, ekhm, pomijając Sun Sensation Skipper, Wet’n Wild Skipper i Swim Suit Jazzie, taaaaak. A jednak gdy Sun Sensation Barbie Malaysia pojawiła się na horyzoncie, nie potrafiłam się oprzeć jej złotemu blaskowi i bardzo się z tego cieszę.


Z Sun Sensation Barbie wiąże się pewna historia z mojego dzieciństwa. Złocię dostałam od rodziny z Nowego Jorku, która przysyłała mi paczki mniej więcej dwa razy do roku uprzednio fotografując wszystkie dobra, nie oceniam, każdy ma swoje dziwactwa. Z poniższej fotografii wynika, że Złocia przybyła do naszego Kraju nad Wisłą razem z Cool Looks, ale w moje ręce trafiła znacznie później. Paczki wysyłane były najczęściej na adres moich Dziadków, a oni byli zdania, że dobre rzeczy należy mi racjonować, bym mogła dłużej się nimi cieszyć. Teraz, jako osoba dorosła dostrzegam w tym postępowaniu mądrość i rozsądek, ale jako dziecko wcale go nie akceptowałam i otwarcie się przeciwko niemu buntowałam.



Jako dzieciak byłam cwana. Dobrze wiedziałam kiedy mogę się spodziewać paczki z Ameryki, znałam też skrytki i schowki w domu Babci i Dziadka, którzy nie mieli ze mną łatwo, bo wciąż musieli wymyślać nowe. Złocę ukryli w tak sprytnym miejscu, że nie tylko ja jej nie znalazłam, oni też nie mogli. Lalka odnalazła się dopiero gdy listonosz dostarczył kolejny wielki karton z charakterystycznym orzełkiem USPS, a Dziadkowie musieli część jego zawartości pochować na później. Wtedy właśnie dostałam Złocię – moją ostatnią Barbie, a także zestaw mebli, którego długo nie potrafiłam zidentyfikować. Jest to Beverly Hills Sunset Garden z 1990 nieznanego mi producenta.

 źródło: https://pl.pinterest.com/pin/294915475592395952/

Od razu zorientowałam się, że Sunset Garden to nie produkt Mattel’a, ale bardzo mi się spodobał. Wykonany był bardzo starannie i odpowiadał skalą Barbie. Nie ma wątpliwości, że nieznany mi producent wzorował się na Dream Furniture z lat 80-tych pomijając funkcję spania w sofie i wykreślając z planu fotel, ale za to oferując przytulność w ilościach hurtowych. Pamiętam miękkie podusie i dywanik, a także obszyty koronką kwiatowy obrus. W zestawie nie brakowało też akcesoriów drobnych takich jak 4 ramki na zdjęcia – każda inna! Moje ulubione elementy to imponujących rozmiarów lampa oraz „kryształowe” wazony – mój zestaw posiadał jeden nadliczbowy i pamiętam, że wcale nie były one identyczne. Dziś na próżno szukać takiego rozmachu i jakości produktów markowych, jakie wtedy przedstawiała … no cóż, podróbka!


Dobra, cztery akapity za mną, a ja jeszcze nie przeszłam do sedna i już prawie zapomniałam o czym tak naprawdę piszę. Tak to jest, gdy się człowiek zanurzy w miłych i odległych wspomnieniach. No to o czym ja? A tak, Złocia. Pamiętam ją doskonale, gdy oswobodziłam ją z wąskiego kartonika, ogromnie mi się spodobała. Była zupełnie inna niż moje 3 pozostałe Barbie przez swoją głęboką opaleniznę, proste rączki jak u Fashion Play, krzykliwy makijaż oraz strój kąpielowy, wielkie kolczyki w kształcie gwiazdek i ten naszyjnik! Była i szczotka, a ja jako dzieciak miałam bzika na punkcie tych szczotek! Pomadki z poniższej reklamy nie było, nie wiem o co chodzi z tymi szminkami, ale niezależnie od kraju produkcji, do niektórych lalek były dołączone, a do innych nie.  Bardzo podobały mi się saranowe włosy Barbie z wplecionymi złotymi pasemkami. Pamiętam doskonale ogromne oczy i tą szminkę w kolorze Magenty z perłowym połyskiem. To właśnie kolor ust lalki zapadł mi w pamięci najgłębiej.




Myśl o kupieniu lalki dojrzewała we mnie jakiś czas, przeglądałam aukcje na Ebay’u, ale mojej Malezyjki było jak na lekarstwo. Natomiast Chinki, charakteryzujące się wysokim czołem i lekko transparentnym kolorem winylu główki występowały w wielkiej obfitości. Sun Sensation produkowano również w Indonezji, a lalki te podobne są do Malezyjek, przy czym mają jakby zaburzone proporcje twarzy. Wreszcie moja Barbie pojawiła się na OLX, dokładnie taka sama jak moja dziecięca. Magenta na ustach jest, naszyjnik jest, kolczyków brak, strój z przetarciami, reszta w świetnym stanie, BIORĘ!




Barbie oczywiście dostała ode mnie obligatoryjne buty, których brak był jedynym rozczarowaniem, jakie czekało mnie po otwarciu pudełeczka te 25 lat temu. Mimo tego, że o moje lalki zawsze dbałam, ich buty ginęły w niewyjaśnionych okolicznościach, ech. Mimo tego braku, Sun Sensation jest jedną z tych serii, które chciałabym uzbierać w całości, choć najbardziej zależy mi na Jazzie! Tymczasem ogromnie cieszę się z Barbie, jak ja mogłam pomyśleć, że nie ma dla niej miejsca w mojej kolekcji?! Ta lalka sprawia, że chichoczę jak dzieciak! Barbie wspaniale prezentuje się w słońcu, poniższe zdjęcia zrobiłam przy bardzo ciepłej, acz wietrznej pogodzie, Barbie „chyli się ku upadkowi” w bardzo dosłownym znaczeniu.





Niestety zdjęcia w plenerze sporo mnie kosztowały i w rezultacie nie wiem kiedy znów pojawi się nowy wpis. Sesja plażowa była nagłą inspiracją podczas otwarcia sezonu piaskownicowego 2020. Kurier przywiózł wyczekiwaną od dawna piaskownicę i nowy, czyściutki piasek drobny jak mąka. Dziatwa popiskiwała radośnie, a ja uwieńczałam wesołe harce. Schwyciłam też Złocię, wetknęłam w piasek i pstryknęłam kilka pośpiesznych zdjęć, bo przecież obiekty żywe wdzięczniejsze. W pewnym momencie zostawiłam aparat w miejscu, jak się później okazało, dostępnym dla małych, sprytnych rączek malucha i poszłam odłożyć Złocię na miejsce. Szczegółów wypadku nie znam, dość, że aparat nie nadaje się do naprawy. Mój Mąż podjął nawet jedną, desperacką próbę reanimacji, ale piasek i jak mniemam, upadek na twardą kostkę brukową, zrobiły swoje. Przedwczesny kres aparatu (nazywanego przez Męża starym rzęchem) zbiegł się z od dawna spodziewanym końcem funkcjonowania telefonu, który obecnie jest w stanie agonalnym, ale pociesza mnie fakt, że współczesne telefony robią zdjęcia znacznie lepsze, niż mój zdechły aparat, więc może połączę dwie funkcje w jednym urządzeniu. Niechętnie to zrobię, bo ze mnie człowiek „analogowy”, wiecie, telefony do dzwonienia, aparaty do robienia zdjęć, ale cóż zrobić, postęp jest nieunikniony. Na koniec cała czwórka moich lalek z dzieciństwa znów w komplecie! Pozdrawiam Was cieplutko i wiosennie!




30 komentarzy:

  1. Ślicznotka, a kwartet wygląda imponująco.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że uzbierałam wszystkie cztery :)

      Usuń
  2. Najbardziej lubię czytać sentymentalne posty o Barbie :) Ach te wspomnienia! Gratuluję zebrania wszystkich latek z dzieciństwa. Pozdrawiam
    Milena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i witaj po przerwie, dawno Cię u mnie nie było :)Ja też najbardziej takie właśnie wpisy lubię czytać!

      Usuń
    2. Zaglądam tu cały czas regularnie :) Wiele Twoich lalek mnie urzekło <3 - jedynie nie komentowałam. Cały czas Twój blog należy do moich ulubionych, bardzo lubię czytać Twoje posty.
      Pozdrawiam serdecznie z Olsztyna
      Milena

      Usuń
    3. Cieszę się, że nadal lubisz mojego bloga :) Pozdrawiam cieplutko!

      Usuń
  3. Najpiękniej wygląda na ostatniej fotce <3 Makijaż i strój doskonale pasują do jej mocnej opalenizny, tak w ogóle to ta ślicznotka kojarzy mi się z moją ukochaną piosenką "Golden Brown" The Stranglers. Lubię mocno opalone Basie, jedną z moich ulubienic jest Rollerblade. Gratuluję tak olśniewającej Złoci <3/Wiktoria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachachmęciłam Mężowi telefon i pstryknęłam te trzy ostatnie zdjęcia :)Mnie się kojarzy z "Dziewczyny lubią brąz" :)
      Oooo Rollerblade jest genialna, ma cudowne włosy, niesamowity makijaż i te rolki, z wbudowanymi w rolki zapalniczkami :) Chyba nie do końca spełniały wymogi bezpieczeństwa, ale za to jaki efekt!

      Usuń
  4. Lalka ma świetny opalacz i całkiem ciekawe włosy. Ja jednak nie potrafię cieszyć oczu superstarkami w ogólności a w szczególności tymi, którym oczyska zalewają jeziora wściekle błękitnego atramentu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, widzisz, ja natomiast się w Superstarkach lubuję, tak właśnie wyglądały Barbie w czasach mojego dzieciństwa :) Nie wszystkie Superstarki mają takie niebieskie oczyska, jest na przykład Greczynka o przepięknym czekoladowym spojrzeniu, Jest Peter Rabbit Barbie i jeszcze jedna, której nazwa zawsze mi umyka...Sweet Moments Barbie, no i oczywiście Superstarka Indianka z serii American Stories. Sun Sensation natomiast ma bardzo, baaaardzo niebieskie oczy i do tego malunek jest dość wyjątkowy. Ja go nazywam pawim oczkiem, ma on swoich zwolenników, ale też nie każdemu się on podoba, nawet zagorzałym zwolennikom superstar :)

      Usuń
  5. Złocia oszałamia! Naszukałaś się nieźle, ale warto było, piękna lalka, gratuluję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona powaliła mnie swym blaskiem! Padłam, leżę i nie mogę się otrząsnąć :) A tak na poważnie, to bardzo się cieszę, że ją mam w winylowym stadku. Aż z radości zapomniałam ująć na zdjęciu Sun Sensation Skipper :)

      Usuń
  6. Oczywiście ja też nie zbieram plażówek. :) Moja Riviera siedzi w osobnym pudle i nie socjalizuje się z innymi Baśkami. Sun Sensation wygląda świetnie mimo swego wieku. Masz rację, niektóre wersje mają zbyt wysokie czoło albo nieco dziwnie rootowane włosy. Piaskownica w charakterze plaży to fajny pomysł. Tylko współczuję aparatu. Ja też uważam, że telefon jest tylko do dzwonienia i tego się trzymam. :) Mimo iż aparat robi mi okropną dystorsję i ma ciemny obiektyw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Riviera to klasyk, powinna zabrać pozostałe Baśki na plażę i pokazać im jak się hoduje opaleniznę :)
      Co do Sun Sensation, to Malezyjka podoba mi się ze wszystkich wersji najbardziej nawet abstrahując od ogromu sentymentu.
      Aparat był już ciut przestarzały, ale miał tę ogromną zaletę, że nikt poza mną się nim nie interesował (no poza tym feralnym wypadkiem, który zakończył jego egzystencję). Zdjęcia wychodziły raczej średnie, ale co aparat, to aparat. Trzy ostatnie zdjęcia w tym wpisie wykonałam telefonem Męża i chyba nie jest najgorzej :) Telefon ma nawet funkcję macro, choć zoomowanie wymaga wprawy.

      Usuń
  7. Mam taką, ale nie wiem, którą wersję i teraz nie mam jak sprawdzić :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obstawiam, że masz Chinkę. Poznaję po lekko transparentnym winylu główki, ale Twoja lalka ma ładny root i nie ma takiego wysokiego czoła :)

      Usuń
  8. Uwiodłaś mnie zdjęciami lalek z dzieciństwa. No nie wypada, żeby tak otwarcie baba babę kusiła :P
    Oczy tej złotej Barbioszki są jak Morze Kaspijskie - drugiego tak wielkiego jeziora nie ma na świecie. Ciekawe czy złotka to Barbie z największymi oczami wśród innych Barbioszek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ohoho! Ty mnie kusisz swoimi lalkami ilekroć wchodzę na Twojego bloga, a Twojego Geralta to teraz mam przed oczami gdy tylko po lekturę chwycę :)
      Gały ma istotnie jak dwa Morskie Oka:) Nie wiem czy któraś inna Barbie może ją w tym względzie przebić.

      Usuń
  9. Również mam ogromny sentyment do lalek z dzieciństwa :) To wspaniałe gdy niektóre potrafią przetrwać latami lub gdy uda nam się trafić i ponownie odnaleźć tamte modele z dawnych lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą, to tak jakby odkrywać je na nowo :)

      Usuń
  10. Cudowna, złota czwórka. :) Wspaniale, że uzbierałaś lalki z dzieciństwa. Ja mam tylko jedną, którą sobie zostawiła, a cała reszta poszła w świat. Może kiedyś je odnajdę i znów skompletuję... Może.
    Złocia jest prześliczna. :)
    Ja też uważam, że telefon jest do dzwonienia, a aparat do robienia zdjęć. I tylko świat ma to gdzieś. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem tej lalki, którą sobie zostawiłaś i tych, które znalazły innych właścicieli również :)
      Cieszę się, że nie tylko ja jestem analogowa :) Pozdrawiam cieplutko!

      Usuń
    2. Została u mnie Horse Riding Barbie 1994. To była moja ulubienica, super artykułowana jak na tamte czasy, w dodatku sama miałam fisia na punkcie jazdy konnej, więc wiesz... ;)

      Były i gimnastyczka, i balerina, było ich wszystkich pewnie z 15. Ale nie wszystkie pamiętam. Mam nadzieję, że komuś sprawiły radość. :)

      Usuń
    3. Horse Riding jest pod każdym względem unikatowa jak na tamte czasy. Ciemne włosy i artykulacja robiły furorę :)

      Usuń
    4. A nie, ciemnowłosa to 1997. :) Moja z dzieciństwa to blondyna. :) Ale co tu dużo mówić - mam obie. ;)

      Usuń
    5. Ho! Jakże mogłam je pomylić :) Blondynka też jest cudowna, to wspaniałe klasyki lat 90-tych! Dwie wersje Horse Riding muszą wyglądać razem zjawiskowo!

      Usuń
  11. Ojej! Okropna sytuacja z tym aparatem. Bardzo Ci współczuję.
    Nie uznaję komórkowych aparatów, ale dla mnie aparat to także narzędzie pracy, więc muszę być wybredna.
    Mam nadzieję, że szybko zdobędziesz nowy.

    I ja z tą lalką mam bardzo osobistą historię - chciałam ją jako prezent na Dzień Dziecka (cóż, dziecka właśnie kończącego podstawówkę, lecz już wykazującego manię kolekcjonerską ;-) ale ostatecznie z Babcią wybrałyśmy wtedy 2 inne lalki w cenie tego konkretnego modelu.
    Zdobyłam ją dopiero po latach na Allegro, podobnie jak i żmudnie - uzupełniłam pozostałe dziewczyny z serii. Niestety Christie i Kira bez oryginalnego stroju. Nagą Jazzie mam dzięki Przyjaciółce.

    Miałaś mądrych Dziadków :-) Piękne wspomnienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, aparat jest nie do odratowania, ale może nowy sprzęt otrze łzy. Przetestowałam telefon Męża i robi bardzo dobre zdjęcia, znacznie jaśniejsze niż mój aparat. Zoomowanie jest niewygodne, ale myślę, że się przyzwyczaję, a funkcja macro z pewnością mi się przyda.

      Ja również dostałam lalkowy prezent, chyba pod choinkę, gdy kończyłam podstawówkę, a była to Snow Fun Steffi Love. Moi rodzice nie widzieli nic dziwnego w tym, że nadal lubiłam lalki, bo chyba rodzicom nie śpieszy się by ich dzieci dorastały. Co zaś się tyczy Sun Sensation to jest to dość popularna lalka. Widziałam ją na wielu blogach i często wspominana jest z sentymentem. To lalka, która zapada w pamięć. Ostatnio widziałam na OLX Kirę i to w oryginalnym stroju, ale wygrała z nią inna lalka. Jazzie mam w planach, jest na liście życzeń w zakładce pod tytułem: "Chcę każdy model Jazzie jaki ukazał się kiedykolwiek w sklepach, serio, serio!" :)

      Dziadkowie i Mama budowali te wspaniałe wspomnienia, to prawda. Dziwne jest natomiast, że moja Mama nie pamięta żadnej z moich lalek, a ja wycieczkę do Pewexu po moją pierwszą Barbie potrafiłabym odtworzyć po 30 latach z zamkniętymi oczami :)

      Usuń
  12. Sliczna <3 bardzo lubie lalki z serii plazwych <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie nie szczególnie, ale jest kilka takich, które bym chętnie widziała u siebie, na przykład cały skład Tropical oraz Island Fun :)

      Usuń

Monstry dwie

  Pamiętam, gdy pierwszy raz zobaczyłam Monster High. Było to jakieś 9-10 lat temu, Młoda była jeszcze małą bambaryłką w wózku. Akurat ro b...