Jestem śmiałą marzycielką. Tak na
przykład, snuję odważnie pewną fantazję, że kiedyś uda mi się zdobyć Beauty
Secrets Christie. Marzenia tego typu zawsze okraszone są gorzkim realizmem i
ilekroć przed oczami pojawia mi się śliczny wizerunek czarnoskórej Superstarki,
ten piękny obrazek podpisany jest niejako chłodnym i z lekka sarkastycznym „no
to powodzenia”. Niektórych marzeń nawet ja na głos nie wymawiam, bo i po co? Do
tej kategorii zaliczają się również Takara i Ma-Ba Barbie, które pierwszy raz
ujrzałam na blogu Erynnis i z miejsca zapragnęłam ich żarliwie. Erynnis opisała
historię japońskiej Barbie w sposób wyczerpujący i drobiazgowy, a ja czytając
ją odniosłam nieodparte wrażenie, że taka lalka to kosztowne życzenie. Pobieżny
rekonesans na ebay’u tylko mnie w tym przeświadczeniu utwierdził. Lalek było
mało. I były drogie.
Nie plagiatując wpisu Erynnis
powiem jedynie, że Barbie jaką my znamy, opalona, kobieca Superstarka nie
przyjęła się w Kraju Kwitnącej Wiśni. Mattel musiał dostosować Barbie do
obowiązujących tam kanonów piękna, stała się ona podobna do postaci z mangi i
anime. Taka właśnie Barbie, na licencji Mattel’a produkowana była przez Takarę
w latach 81-86, a po jej wygaśnięciu Barbie zmieniła imię na Jenny, Mattel
zaś podjął współpracę z Bandai trwającą do roku 1991 jako Ma-Ba.
Kierując się zasadą „co z oczu to
z serca” postanowiłam nie zgłębiać tematu Takara i Ma-Ba Barbie. Po cóż zadawać sobie taką wymyślną torturę. Niekiedy
jednak w przypływie słabości poszukuję tych lalek na ebay’u bez entuzjazmu i
bez złudzeń. Mniej więcej dwa tygodnie temu zanotowałam prawdziwy ich wysyp.
Moją uwagę zwróciła Ma-Ba Barbie Pet on Pet ubrana w prześliczny króliczy
kubraczek. Cena lalki wbiła mnie w siedzenie, ale co mi tam, popatrzeć nie
zaszkodzi. Właściciel króliczka miał w ofercie pewną tajemniczą lalkę w pudełku
opatrzonym moją ulubioną kombinacją napisów: Barbie + Takara, ale jej cena była
zbyt przystępna by mogła być prawdziwa. Lalka posiadała malunek twarzy do
złudzenia przypominający Kimono Barbie, nawet ubrana była w kimono, a to już
wystarczyło. Pomyślałam sobie, że nieważne kim ta lalka jest, jest moja
(bwahahahahahaha – czytaj szaleńczy śmiech)
Lalka przybyła, ale zamiast
rozwiać moje wątpliwości, jedynie je namnożyła. Jej pudełko zdecydowanie
należało do Barbie, ale napis Casual raczej wskazywałby, że powinna się w nim
znajdować lalka ubrana na europejską modę. Googlując lalkę na wszystkie sposoby
znalazłam jeszcze inne Barbie z serii Casual City Girl również ubrane w kimono,
ale jedyne zdjęcia uroczego dziewczątka w żółtym kimono, to fotografie właśnie
mojej lalki, a także pewnej Takara Jenny – Kimono, pas obi różnił się jednak
odcieniem zieleni. O oszustwo i podmianę Barbie na Jenny nietrudno. Lalka
przytwierdzona była do wewnętrznej tekturki za pomocą 2 gumek! Na grzywce brak charakterystycznego
celofanowego zabezpieczenia, brak katalogu, brak stojaka, zaś samo pudełko było
już otwierane – taśma klejąca była przecięta.
źródło: https://picclick.com/%E2%9D%A4%EF%B8%8FTakara-TOMY-Jenny-Tamaki-Kimono-Vintage-2005-105-202898587231.html
Sama lalka była nowa, nikt nigdy
się nią nie bawił. Jej obi zabezpieczone było za pomocą 2 szpilek! Pas do obi
zapinany jest na metalowe zatrzaski na modę z lat 80-tych, zaś kokarda mocowana
jest wstążeczką. Kimono odwzorowane jest bardzo wiernie, posiada nawet
rozcięcia pod pod pachami na rękawach, a te są prawie tak długie jak samo kimono. Kimono
posiada metkę z napisem Takara Co., LTD, opatrzona jest ona również kombinacją kanji,
których ja nie potrafię przeczytać. Na stópkach ma skarpetki i sandały. Takara
zadbała o bieliznę dla lalki - białe proste figi. Jej biżuteria jest uroczo
dziecinna.
Co do tożsamości mojej lalki, to
raczej wątpię, by była to Barbie. Mattel podpisuje się pod swoimi produktami, a
na lalce w żadnym miejscu (nawet wewnątrz główki) nie ma śladu nich nazwy.
Jedyne sygnatury, jakich się dopatrzyłam to TAKARA Japan na plecach lalki, zaś
na potylicy tajemnicze K119, które oznacza headmold. Pod tym symbolem kryje się
twarz, którą posiadała zarówno Takara Barbie jak i Takara Jenny, a także szereg
innych lalek, z których jedynie Ranze brzmi znajomo. Artykulacja lalki jest
ograniczona. Głową może ona kręcić jedynie na boki, ale nie w górę czy w dół. Sama
główka wykonana jest z bardzo miękkiego winylu. Budowa ciała lalki sugeruje
skrętną talię, ale tak nie jest, choć mogło się coś zaciąć jak u leciwych Barbie - to jednak jak
mniemam jest dość stara lalka. Nóżki wykonane z winylu posiadają w środku
drucik i można je wyginać na dowolny sposób, podobnie jak ręce w łokciach. Stopy Jenny są
odlane bardzo detalicznie, każdy paluszek jest zaznaczony, zupełnie jak u Ma-Ba
Barbie. Ja w przypływie emocji zapomniałam stópki sfotografować, ale u Erynnis widać ich odlew znakomicie. Pod względem wzrostu, moja tajemnicza lalka jest
niższa od standardowej Barbie, ale wyższa od Skipper 1987.
No i wreszcie malunek twarzy.
Przeanalizowałam go na wszelkie sposoby porównując moją Jenny ze zdjęciami
dostępnymi w sieci. Policzyłam rzęsy, przyjrzałam się każdej kropce, każdej
kresce i wiem tyle, że malunek jest piękny i nic poza tym. Po wygaśnięciu
licencji na produkcję Barbie w 1986, Takara przemianowała ją na Jenny,
utraciwszy prawa jedynie do używania nazwy. Twarz jednak pozostała taka sama.
Japońska filozofia nakazuje perfekcjonizm, więc poszczególne egzemplarze są
wręcz identyczne! Barbie czy też wczesna Jenny są, przynajmniej dla mnie, niemożliwe
do rozróżnienia na podstawie samego tylko malunku twarzy. Co się zaś tyczy
reszty, o informacje na temat Takara Barbie / wczesnej Takara Jenny bardzo
trudno. W zasadzie najlepiej opisała te lalki właśnie Erynnis, żadne późniejsze
wzmianki jakie na ich temat znalazłam nie rzucały żadnego nowego światła na tą
kwestię.
Zazwyczaj w moich wpisach staram
się zawrzeć mniej lub więcej informatywnej treści. Ten post piszę w nadziei, że
Wasza wiedza pomoże uzupełnić braki w mojej. Spodziewajcie się aktualizacji, bo
temat mnie zafrasował, będę węszyć niczym rasowy wyżeł! Może coś ciekawego
wykopię z czeluści Googla. Naszła mnie również refleksja, ze czas wreszcie
zainwestować w jakąś adekwatną literaturę traktującą na temat Barbie. Moja
tajemnicza "najprawdopodobniej" Jenny jest przeurocza w jedyny tylko sobie, bardzo mangowy sposób, dlatego pokazuję ją już dziś posiadając na jej temat jedynie tę garstkę informacji. Nie mogłam się też oprzeć i przebrałam ją w Barbiowe ciuchy z motywem Hello
Kitty - nader tematycznie, a w głowie kreują mi się kolejne przebierane wpisy. Ślę pozdrowionka!
AKTUALIZACJA: Ha znalazłam moją Jenny, bo to istotnie Jenny i to jedna z tych wczesnych edycji! Jak się cieszę. Nurtowało mnie pytanie odnośnie jej tożsamości, a odpowiedź znalazłam na Flickr. Jeden z użytkowników opublikował zdjęcia katalogów Jenny z własnych zasobów. Katalogi nazywają się Jenny Fashion Journal, a ja naliczyłam ich 21 sztuk. Pierwsze żurnale, aż do numeru 11 włącznie prezentowały Takara Barbie, jej akcesoria i stroje, ale numer 12 i kolejne reklamują już Jenny. Moją Jenny znalazłam w numerze 14 datowanym na rok 1986 - publikowany zapewne krótko po wygaśnięciu licencji Mattel'a. Lalka należy do serii kimono i choć na zdjęciach ciężko dojrzeć twarz i jej szczegóły, to kimono mojej lalki jest bardzo charakterystyczne i to właśnie po nim ją rozpoznałam. Samo kimono jest identyczne - ten sam żółty kolor, te same czarne chlapnięcia i fioletowe wykończenie. Intryguje mnie natomiast pas obi, który na zdjęciach jest znacznie ciemniejszy i różni się pewnymi detalami. Mattel'a znamy dobrze z jego tendencją do fotografowania i reklamowania prototypu, który potrafi znacznie się różnić od ostatecznego produktu, ale coś takiego niezmiernie mnie dziwi u Japończyków, którzy słyną ze swej dokładności. Cóż, powód może być prozaiczny, ot skończył się materiał i trzeba było użyć nowej belki, o nieco innym odcieniu zieleni. Poza tą różnicą wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że moja lalka to bardzo wczesna Jenny, która z Barbie dzieli niemalże wszystkie cechy, poza imieniem :)
Wygląda bardzo dziewczęco, a w ciuszkach Hello Kitty jest przeurocza.
OdpowiedzUsuńTak, bardzo jej ładnie w Hello Kitty, chyba szykują się zakupy ciuchowe, mam już na oku ze 3 inne zestawy :)
UsuńChociaż lubię kulturę japońską, nigdy mnie do tych lalek nie ciągnęło. Jakoś zresztą nie czuję potrzeby posiadania jakiejkolwiek lalki o mangowym wyglądzie, także Azone, Dollfie Dream czy Smartdoll. Mogę je pooglądać u innych i to wszystko. :) Twoja dziewuszka od Takary bardziej przypomina mi Fleur, czy też jej azjatycki odpowiednik. Ciekawy okaz w kolekcji i cenne znalezisko. Ślicznie jej w kimonie, w sam raz na Hina Matsuri albo Tanabatę. :)
OdpowiedzUsuńJa mam tak na ogół z Mackie, choć są oczywiście wyjątki. Takara i Ma-Ba Barbie podobały mi się ogromnie, ale cóż jak nie ma to nie ma. Jenny ma piękny malunek twarzy i jest dla mnie wystarczającym substytutem Takara Barbie. Natomiast Licca-chan wcale mnie nie kusi, a przecież potrafi być to słodkie i urocze. Prędzej widziałabym Liccę w rączkach mojej pierworodnej - w pierwszej kolejności My Melody Licca i Cinnamoroll Licca.
UsuńBardzo ponętne dziewczę, a że ładnemu we wszystkim ładnie, to i nie dziwota, że fantastycznie prezentuje się tak w kimonie, jak i ubrana na zachodnią modłę. Ciuszki Hello Kitty są wręcz jakby dla niej stworzone, fajnie wyglądałaby w kocich uszkach^^
OdpowiedzUsuńMiłej zabawy przy kreowaniu kolejnych przebieranych wpisów <3/Wiktoria
Zobaczyłam kimono oraz malunek twarzy jak u Takara Barbie i przepadłam kompletnie. Kimono jest cudowne, ale już wiem, że to będzie lalka często przebierana, wszak muszę się nią trochę pobawić :)
UsuńUrocza dziewczyna! I ślicznie wygląda i w kimono, i w zestawie hello kitty. Gratuluję wspaniałej zdobyczy!
OdpowiedzUsuńDziękuję, nie ma dnia, żebym nie wyszczerzyła zębisk w błogim uśmiechu przechodząc obok witrynki :):)
UsuńLaluszka bardzo kusząca i warta by ją mieć w swoich zbiorach. Życzę spełniania najskrytszych lalkowych pragnień. Nie mów nigdy, że coś jest niemożliwe - w obecnym świecie lalkowym zdarzają sie prawdziwe cuda!
OdpowiedzUsuńO tych pragnień mam jeszcze wiele i przekonuję się, że czasem takie mało prawdopodobne się spełniają. Z Jenny jestem ogromnie zadowolona :):)
UsuńNie pogardziłabym lalką od Takary. Czasem oglądam je na eBayu. Może kiedyś się skuszę :) Póki co, będę oglądać Twoją :)
OdpowiedzUsuńTakara ma świetne lalki, Jenny nawet współczesna wygląda bardzo sympatycznie, Licca też jest urocza, choć może nie koniecznie bym ją widziała w mojej kolekcji. Teraz z chęcią przytuliłabym Ma-Bę, ale na to szanse są marniutkie :)
UsuńTrafiła Ci się przepiękna panienka. :) Jest po prostu zachwycająca - mam słabość do mangowych buziek, choć sama mam tylko jedną pannę o takich oczyskach. :)
OdpowiedzUsuńWykonanie, malunek twarzy i kimono są fantastyczne.
Dziękuję :) No nie mogę się na nią napatrzeć! Jest taka rozczulająca!
UsuńTak to z nimi było... Zagadka dla Agenta Coopera, a może nawet Jamesa Bonda. Sygnatury, serie - same znaki zapytania.
OdpowiedzUsuńPodobnie w przypadku lalek Licca, zwłaszcza wczesnych produkcji.
Trzeba uderzyć bezpośrednio do Japonii z pytaniami ;-)
Ale biografowie Pamelek, mają jeszcze trudniej.
Nie istnieją żadne publikacje.
Producenci, projekty, pudełkowe loga - przenikają się jak we śnie.
Blog mojej Koleżanki Shi, jest jedynym edukacyjnym materiałem, jaki znam w tym temacie.
Z Erynnis w młodych latach, przegadałyśmy godziny na temat Japońskiej Barbie. Jej intuicja i konkretna wiedza w tej dziedzinie, są niezawodne.
Gratuluję nabytku. Mam tylko jedną używaną Jenny.
Istotnie, Japońskie lalki bywają zagadkowe, ale miałam sporo frajdy przeprowadzając swoje własne śledztwo. Zdjęć Licca-chan ostatnio naoglądałam się tle, że zmieniłam o niej zdanie i chętnie bym przygarnęła jakąś. To urocze lalki, pięknie ubrane, mają fantastyczne playsety i ciuchów co niemiara. Właśnie w takiej stylistyce widziałabym moją Jenny, ale u nas takich cudów po prostu nie ma! Licca przemawia do małych i dużych, moje Dziecię raz mnie przyłapało na oglądaniu filmiku na youtube o Licca-chan. Młoda od razu zadeklarowała, że ona chce taką na najbliższą stosowną okazję, bo to najładniejsza lalka na świecie!
UsuńUwielbiałam blogi Shi, ale po zamknięciu bloxa nie widziałam by gdzieś je przeniosła, szkoda.
Ma skopiowane na dysk, jeśli jeszcze tego nie reaktywowała, to zrobi w wolnym czasie, choć ostatnio bardzo jest zajęta. Ech, jak każdy z nas...
UsuńMam nadzieję, że to zrobi, bo bardzo lubiłam jej blog :)
UsuńPrzesliczna <3
OdpowiedzUsuńJa swego czasu kupilam tez jakas takare ale nawet nie wiem gdzie lezy...trzeba jej dorobic grzywke bo komus sie nie podobala i obcial ;) No i kimona u mnojej brak ;)
Jak ja nie cierpię takiego niszczenia lalek! Ale wiem, że ją fachowo naprawisz i będzie piękna :)
UsuńWitaj, miałam podobne przejścia z identyfikacją mojej Takary. Kupiłam ją na ebayu nagusieńką i dopiero miałam zagwozdkę czy to Barbie czy już Jenny. Do tej pory nie wiem, choć czytając Twój wpis wydaje mi się, że to też wczesna Jenny. :) Swoją ubrałam w stylizowany japoński, szkolny mundurek.
OdpowiedzUsuńBardzo miły blog, pozdrowienia :)
Witaj Ido, odpisuję dopiero teraz, bo jakoś mi umknął Twój komentarz :) Rzeczywiście trudno odróżnić Takara Barbie od wczesnej Jenny, ale na podstawie informacji, które zachomikowałam myślę, że Barbie jednak powinna mieć stempel Mattel. Ja dla mojej Jenny też bym chętnie przygarnęła jakiś szkolny mundurek. Swego czasu gdzieś mi mignął mundurek od Shibajuku Girls, ale to raczej rzadkość. Licca-chan ma wspaniały wybór strojów, które rozmiarowo powinny pasować na Jenny, ale ich dostępność nawet na ebay'u nie powala :( Aliexpress coś tam ciekawego oferuje, ale jeszcze tam nie robiłam zakupów. Może przetestuję :) Pozdrawiam Cię!
Usuń