czwartek, 18 lipca 2024

Lalki od Madzi

 

Lubię oglądać kolekcje innych lalkolubów na youtube, a w szczególności te momenty, kiedy otwierają wielki karton i wyciągają z niego lalki, dużo lalek. Paszcze śmieją im się wtedy, oczy błyszczą, jest radość. Niestety ja moje lalki nabywam zazwyczaj pojedynczo. Długo się zastanawiam nad kupnem, bo lalki podrożały niebotycznie, takie kartony mogłam sobie co najwyżej pooglądać przez niewielki ekranik, ale… któregoś dnia wracam do domu, a tam pod drzwiami paczka. Leży sporej wielkości karton, z którego ja już dobrze wiem, że za chwilę będę wyciągać lalki jedną po drugiej i mnie też paszcza śmiać się będzie, a oczy jak dwie latarnie morskie świecić będą. Ta paczka to prezent od Madzi z Zacisza Lenki, która w swojej szczodrości tak wspaniale mnie obdarowała.

 


Radosne wydarzenie miało miejsce kilka tygodni temu, ale chciałam podszykować lalki by się pięknie prezentowały nim je opiszę. Nie udało mi się to, kilka lalek – bo było ich naprawdę dużo, potrzebuje jeszcze trochę czasu. Jednej nadal nie mogę zidentyfikować choć już jestem na tropie, a do stylizacji kolejnej potrzebuję skórzaną kurtkę i koszulkę Iron Maiden w rozmiarze Barbie… niełatwe zadanie. Jednak ja nie lubię czekać jeśli już koniecznie nie muszę i dlatego postanowiłam pokazać te lalki, które są gotowe do oglądania. Lalki przybyły gromadnie, w bardzo dobrej kondycji, potrzebowały jedynie odświeżenia, ubrań, miłości i domu. Zadomowiły się bardzo szybko w Barbie Casa Villa.


 



Zacznijmy od pastelowych cukierków i już na wstępie muszę powiedzieć, że moja kolekcja powiększyła się o lalki, jakich jeszcze nie miałam u siebie, a chciałam bardzo. Po pierwsze pulchna Fashionistas 136, aż trudno uwierzyć, ale w moim zbiorze nie było ani jednej lalki curvy, choć miałam kilka faworytek. Niestety, gdy  już przychodzi do podjęcia decyzji którą lalkę kupuję, przeważnie wybieram starą winylówkę z lat 80/90,  bo te nowsze wydają się po prostu dostępne, pod ręką i tak naprawdę w każdej chwili mogę je znaleźć. Często się później okazuje, że to nieprawda, bo przespałam okazję. Moja faszka ma włosy cudowne, nawet Młoda, która deklaruje, że już się lalkami nie bawi, zachwyca się tą mięciutką tęczą. Stylówę skleciłam z dostępnych fatałaszków: Barbie Princess Adventures, Music Producer, spódniczka to nawet nie kompletny fashion tylko pojedynczy ciuszek. Zależało mi na tym, żeby podkreślić jej krągłości, a nie ukryć w wielkiej piżamowej sukience, w którą ubrał ją Mattel. Sukienki nie mam, nie żałuję. Tak bardzo mi się ta lalka spodobała, że chyba skombinuję jej ciałko mtm.





Następna lalka to Barbie Extra 3. Jak się ucieszyłam i zdziwiłam na jej widok. Ta lalka podoba mi się od dawna i to w całości razem ze strojem. Stroju nie mam, ale nabędę, choć przyznam, że bardzo jej ładnie w zestawie ubranek od Licca-chan. Lalka ma fryzurę, która przypomina mi Sailor Moon, więc od razu postawiłam na styl kawaii. Patrzę na nią i słyszę w głowie „ukarzę cię w imieniu Księżyca”. To jedna z moich faworytek, piękne karbowane blond i różowe włosy myłam bardzo delikatnie, bo bałam się naruszyć oryginalną fryzurę.  Do tej pory w moich zbiorach pojawiła się tylko Extra Fly zimowa, lalki maja podobny styl, Madzia zdaje się zna mój gust bardzo dobrze.




Na tarasie Casa Villa siedzą sobie trzy piękności i wygrzewają w słoneczku. Słoneczko trzeba sobie wyobrazić, bo nigdy, przenigdy nie wystawiałabym je na niszczycielskie promienie słoneczne, jeszcze by mi zżółkły. Jedna z nich to My Scene! Tak się składa, że ja ostatnio mam fioła na punkcie My Scene i w zaledwie trzy miesiące pojawiło się ich u mnie chyba z 10, przez co niestety złamałam ograniczenie pod tytułem „jedna lalka na miesiąc. JEDNA”. Ta liczba to też spory (aż 3 lalki) wkład Madzi (dziękuję Ci Kochana). Na tarasie stoi Spring Break Chelsea, a w łazience Golden Bling Chelsea. Dokupiłam ich drugie stroje, plus bikini Spring Break, ale dziewczyny szybko wróciły do tych stylizacji, które zrodziły mi się w głowie w momencie, w którym je zobaczyłam. Spring Break prezentuje styl boho, ubrana jest w jeden ze starszych zestawów z 2016 (chyba). To były czasy gdy Mattel szył fashiony w dwóch rozmiarach, dzięki czemu ubrania pasowały na wszystkie lalki. Teraz Mattel serwuje nam wielkie kiece jak koszule nocne, żeby i Ken się w nie zmieścił od biedy. Szorty należą do fashionu My Scene, a pończoszki są z Ali.




Jedną z lalek, którą podarowała mi Madzia jest Barbie BMR! Mało nie zemdlałam na jej widok, bo dostać taką lalkę tak po prostu… Szok, niedowierzanie i radość ogromna. Dziewczę miało większość swojego oryginalnego stroju, brakuje szortów, ale jej spokojna, naturalna twarz i luźne loki rozwiane przez wiatr i ucałowane słońcem przywodziły na myśl dziecko kwiat. Włosy ktoś jej wcześniej prostował, bo oryginalnie poskręcane były w ciasne loczki, ale tak podoba mi się bardziej, pewnie sama bym je trochę prostowała. Barbie również ma na sobie jeden ze starszych fashionów. Oryginalne pasiaste szorty lalki dokupię, bo tylko ich mi brakuje, ale w tej stylówie Barbie pozostawię.




Fashionista 206 to lalka, która podoba mi się ogromnie i nie wiem co najbardziej w niej lubię – piegi na całym ciele, kolorowy makijaż, karbowane włosy? Chyba wszystko. Nie będę zmieniać jej ciałka na mtm, bo te piegi są nie do podrobienia! W oryginale lalka miała na sobie bardzo fajną sukienkę, którą może dla niej dokupię jeśli znajdę. Sukienka kojarzy mi się trochę z Totally Hair. Moja Barbie ubrana jest w fashion My Scene, który bardzo mi się podobał, ale jakoś nie pasował mi do żadnej My Scene. Na Barbie wygląda super, że już nie wspomnę o tym fakcie, że na winylowe nóżki My Scene jest go super ciężko założyć, a na faszkę dziecinnie łatwo.




W łazience stoi sobie i się wdzięczy Golden Bling Chelsea. Jakie ona ma cudne, długie włosy! Dosłownie, mogłabym głaskać i głaskać te włosy bez końca! Ledwo ją ujrzałam, a już wiedziałam, że pasować będzie na nią sukienka, którą kiedyś kupiłam będąc „przypadkiem” w sklepie z zabawkami. „Przypadkiem”… czy my lalkoluby bywamy w sklepach z zabawkami przypadkiem? Czy wiedzie nas tam jakaś siła niewidzialna? Tak czy inaczej fashion kupiłam i nawet nie otworzyłam, bo znowuż nie pasował mi na żadną lalkę. Na tą Chelsea jest wręcz stworzony.




Obok Golden Bling w łazience stoi moja pierwsza w życiu lalka na ciałku Model Muse i tu muszę cofnąć i odszczekać wszystko co mówiłam na temat tego ciałka. Filigranowe jest to fakt, ale jak wdzięcznie się prezentuje, a połączenie z moldem Mackie to prawdziwa symfonia. Jedyną fałszywą nutą jest sukienka, w którą Holiday 2013 była oryginalnie ubrana. Oglądałam ostatnio wywiad z pewnym architektem, który opowiadał o tym jak w głowie rodziły mu się idee, wizje, wspaniałe pomysły na niesamowite budowle. Pomysły przechodziły pomyślnie testy techniczne i okazywało się, że takie budynki można z powodzeniem postawić i nikomu na głowę się nie zwalą, choć były fantazyjne. To co się na głowę waliło to wielka cementowa pokrywa przygniatająca, miażdżąca wręcz kreatywność i innowacyjność, a zwała się ona „budżetem”. Myślę, że ktokolwiek zaprojektował tę piękną lalkę został pokonany przez budżet, a rezultatem było wyprodukowanie pięknej lalki ubranej w obrus na stół świąteczny, ale taki ceratowaty obrus na Drugi Dzień Świąt, kiedy te co lepsze zostały już zalane barszczem i upaćkane gotowanym dwa razy pierogiem, co to spadł z widelca niesiony z półmiska na talerz. Dałam Barbie taką oto wieczorową suknię na podkreślenie figury, ale ona ma taki makijaż, który sugeruje sukienkę mini i coś z pazurem. Będę poszukiwać idealnej stylizacji.





Kuchnia to ostatnie pomieszczenie zajęte przez nowe lalki od Madzi. Stoi sobie tam pojedynczy chłop, ale za to jaki! To My Scene Bryant! Bryantów Mattel wyprodukował zaledwie dwa modele, oba świetne. Nie macie pojęcia jak ja się ucieszyłam na jego widok, bo posiadając już fajne stadko dziewcząt My Scene planowałam kupno lalka męskiego. Nie mogłam się zdecydować kogo wolę – Bryanta czy Suttona. Otwieram pudło, a tu Bryant! W swoim oryginalnym stroju! Tylko on może z taką nonszalancją nosić skarpetki i klapki i wyglądać w nich świetnie. Lalek ma fantastyczną artykulację, rewelacyjne włosy i strój i jest w stanie, który sugeruje, że dziecko, które go otrzymało te 20 lat temu wyciągnęło go z pudła, pobawiło się i postawiło na półce, swą uwagę koncentrując na lalkach żeńskich.



Przechodzimy to superstarek! Moich ukochanych superstarek! Aż pisnęłam z radości wyciągając z pudła Strollin’ Fun Barbie. To lalka z mojej listy życzeń. Uwielbiam w niej wszystko – te saranowe włosy (jest też wersja z kanekalonem, ale ja wolę saran), te blaski w oczach, strój – tego akurat nie mam, ale koniecznie muszę dokupić, a także brakującą Kelly. Barbie ubrałam w fashion podobny w kroju  – szorty, kamizelka, t-shirt, pepegi i coś na włosy. Dodam, że lalka ma taki szczegół pomagający w identyfikacji, mianowicie mimo iż ma rączki zgięte, nie ma dziurki na pierścionek, a to dlatego, że w komplecie z nią była Kelly w wózku spacerowym, pierścionek byłby kłopotliwy przy wkładaniu dłoni Barbie w uchwyty przy wózku.




Na sam koniec zostawiłam absolutną perłę! My First Princess Barbie 1989 wersja europejska!!!!!! Dłuższą chwilę spędziłam przyglądając się tej lalce po wyjęciu jej z kartonu. Przecież to lalka sentymentalna dla tak wielu z nas! Dostępna była w wymierających wtedy Pewexach. Ja nie posiadałam jej w dzieciństwie, ale miała ją moja koleżanka. Pamiętam tę koronę i suknię, która tak pięknie mieniła się w słońcu. Wersja europejska ma sukienkę, której górną część uszyto z różowego lurexu. Taką sukienkę miała na sobie lalka od Madzi. Sukienka jest w bardzo dobrym stanie, potrzebuje jedynie podszycia, gdyż szew puścił lekko. Naprawy dokonam po urlopie i wtedy mam nadzieję znajdę odpowiedni rockowy strój dla kolejnej Barbie od Madzi. Tymczasem dałam jej jeden z moich najbardziej ulubionych fashionów i pięknie jej w nim.




Madziu, nie wiem jak Ci dziękować, sprawiłaś mi tyle radości, wzbogaciłaś moją kolekcję o lalki, jakich wcześniej u mnie nie było: Model Muse, Curvy, BMR, My Scene Bryant to tylko kilka nowości, bo przecież jeszcze nie wszystkie lalki miały swoje pięć minut, ale to też nie jedyny wpis na ich temat. Będą updaty!  Dziękuję Ci!








Tak jako Ps jeszcze o pewnej lalce, która pojawiła się w sesji, ale nie pochodzi z pudła od Madzi, jednak poniekąd dzięki temu pudle zyskała nowe życie. Zaczęło się od śmierdzącej Doctor Barbie 1987. Wspominałam o niej wielokrotnie. Zakupiłam śmierdziocha nowego, zapudłowanego, kompletnego i pięknego. Niestety woń była nie do zniesienia. Próbowałam wszystkiego, aż natknęłam się na blogu którejś z Waz na wzmiankę o tym samym problemie. Rozwiązanie było trywialne i dlatego tak ciężko było na nie wpaść – wymienić ciało. Pomogło, ale dawczyni, jedna z moich dwóch Perfume Pretty odtąd stała się pojedynczą, bezcielesną głową turlającą się w czeluściach kartonu. Głowa otrzymała ciałko mtm i wiele na tym zyskała. Osobiście nie lubię takiego połączenia, ale to było jedyne ciało, które mogłam jej dać, a rezultat zadziwił mnie samą do tego stopnia, że Perfume Pretty stała się jedną z moich ulubionych lalek.



Ps.Ps. W międzyczasie Madzia przysłała mi jeszcze dwa pudła lalek!!!!!!!! Część z nich jest już po spa, obecnie dobieram im odpowiednie stroje. Jestem zachwycona. Są tam dwie Monsterki, Jest Petra (!), Susy, dwie starsze Stefki od Simby, mnóstwo kolorowowłosych faszek i im pokrewnych, dwie mamusie Heart (!!!). Zawrót głowy! Madziu, dziękuję to za mało, ale dziękuję ogromnie za Twoją szczodrość, lalki będą miały u mnie dobrze, zadbam o to.

 

 

Monstry dwie

  Pamiętam, gdy pierwszy raz zobaczyłam Monster High. Było to jakieś 9-10 lat temu, Młoda była jeszcze małą bambaryłką w wózku. Akurat ro b...